Beata Drzazga w twojstyl.pl

Beata Drzazga: Nowe wyzwania mnie uskrzydlają i dają mi radość

Beata Drzazga: Nowe wyzwania mnie uskrzydlają i dają mi radość
Beata Drzazga
Fot. Mat. prasowe

Beata Drzazga jest przedsiębiorcą i właścicielką firm takich jak BetaMed S.A. czy Dono da Scheggia. Opowiada o wyzwaniach jakie czekają przy osiąganiu sukcesu oraz o tym co ceni w ludziach.

Zarządza Pani kilkoma firmami w kraju i za granicą. Co jest sekretem Pani sukcesu?

Na sukces trzeba przede wszystkim zapracować. My przedsiębiorcy jesteśmy widywani na galach czy balach charytatywnych, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Aby być zapraszanym na konferencje lub otrzymywać nagrody, trzeba wnieść  dużo  ciężkiej  pracy,  poświęcić  część  swojego  życia,  mnóstwo  czasu,  wysiłku i energii na prowadzenie firmy. Dlatego,  podczas  wystąpień  na  konferencjach  czy  spotkaniach  w  klubach  przedsiębiorczości z osobami planującymi prowadzić własny biznes, podkreślam zawsze, że nie da się z dnia na dzień zbudować firmy odnoszącej sukcesy. Za powodzeniem każdego przedsięwzięcia stoi zazwyczaj wiele lat ciężkiej, systematycznej pracy. Często także poświęceń, stresów, wyrzeczeń, a nawet zdrowia. Trzeba mieć  mnóstwo  siły  i  chęci,  żeby  ciągle  optymistą, czasem trochę niepoprawnym. Nie boi się ryzyka, ma dużo odwagi, ale jednocześnie także zdrowego rozsądku. I choć wielu rzeczy można się nauczyć, moim  zdaniem  kluczem  do  sukcesu  w biznesie są odpowiednie predyspozycje i cechy charakteru, czyli talent.

Proszę opowiedzieć o początkach swojej działalności. Od czego wszystko się zaczęło?

 Zaczęło się od marzenia. Już od dziecka wiedziałam, że będę zajmowała się opieką nad chorymi ludźmi. Gdy otwierałam swoją pierwszą firmę, BetaMed SA zajmującą się domową opieką lekarską, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że trafiam  w  rynkową  niszę.  Ja  po  prostu  chciałam pomagać ludziom. Na  początku  była  to  maleńka  firma  mieszcząca się w dwóch pokoikach i zatrudniająca 1-2 osoby. Sama pracowałam z pacjentami, jeździłam do nich na wizyty. Z czasem, krok po kroku, przedsiębiorstwo rosło i stopniowo się rozwijało. Dziś BetaMed  SA  jest  największą  firmą  w  Polsce pod kątem opieki długoterminowej. Mam 91 filii w 11 województwach. Zatrudniam  3250  osób,  m.in.  lekarzy,  pielęgniarek,  terapeutów  itd.  Co  dzień  ten sztab ludzi wyrusza w teren, do opieki nad osobami chorymi, a sztab wspaniałych ludzi w biurach wszystko to koordynuje i zarządza. Ja także nadal staram się być blisko pacjentów.  Jednym  z  elementów  naszej  działalności  jest  prowadzenie  zakładu  opiekuńczo-leczniczego  dla  seniorów.  Większość  pensjonariuszy  znam  po  imieniu. Często ich odwiedzam rozmawiam,  przytulam.  Chcę,  żeby  czuli  się  kochani, rozpieszczani, otoczeni opieką. Dbam też, żeby personel stanowiły osoby troskliwe i oddane, takie, które mają w sobie empatię i powołanie, by służyć pacjentom.

Drugą firmę otworzyła pani w całkiem innej branży...

Tak! Ponieważ rozwijając BetaMed SA byłam tak zapracowana, że nie miałam nawet czasu kupić sobie nowych ubrań. Postanowiłam  więc  otworzyć  własny  sklep (śmiech). Nazwałam go Dono da Scheggia. Scheggia to po włosku drzazga, a pełna nazwa sklepu to „Prezent od Drzazgi”. I kolejny mój sposób, by sprawiać innym radość i przyjemność, niejako obdarowując ich pięknymi rzeczami doskonałej jakości i w pięknym miejscu. Dla mnie to też rodzaj odskoczni, moje hobby, które otworzyło mi oczy na świat. Zaczęłam latać samolotami po nowe kolekcje, uczestniczyć w pokazach mody, wyjeżdżać do Mediolanu, Paryża, Wiednia, Londynu czy Dubaju. Przypomniałam sobie, że świat jest piękny i ciekawy i nie można skupiać się tylko na jednej firmie. Dlatego też poleciałam do USA i tam, w Miami, znów skusiło mnie by otworzyć   kolejny   sklep,   tym   razem   z elektroniką.

Dlaczego akurat z elektroniką?

Mam umysł przedsiębiorcy, obserwowałam  więc  rynek  i  sprawdziłam,  czego  potrzebuje. Okazało się, że wówczas było ogromne zainteresowanie telefonami, komputerami, sprzętem elektronicznym. I   tak   narodziła   się   firma   BetaNest   Electronic. Gdy byłam w USA, zaproponowano mi udział w polsko-amerykańskiej misji gospodarczej. Przez kilka lat uczestniczyłam w tych misjach, jeździłam z polskimi przedsiębiorcami do Nevady, a amerykańskich  przywoziliśmy  do  Polski.  Te  cztery lata mojego prywatnego udzielania  się,  podróżowanie  do  Las  Vegas    a  także  do  Chile,  Peru,  aby  pomóc  Nevadzie rozwijać się – zauważyły władze Nevady i otrzymałam z ich rąk tytuł Ambasadora Biznesu Nevady. Gubernatorowi Nevady bardzo spodobała  się  klinika  BetaMed  SA,  jako  firma  z misją, by nieść ludziom pomoc, opiekę i miłość. Dlatego zdecydowałam, że otworzę BetaMed International w Las Vegas. Niestety, pandemia wstrzymała na razie  moje  działania,  mam  jednak  nadzieję, że teraz znów będę ją rozwijać.

To jednak nie ostatnia z Pani firm...

Ciągle mam nowe pomysły, czasami nawet sama siebie nimi zaskakuję! Jednym z moich marzeń było stworzenie kliniki laseroterapii i medycyny estetycznej. Nazwałam ją Drzazga Clinic. Przede wszystkim leczymy różne schorzenia, a jednocześnie mamy do dyspozycji wszystkie najnowocześniejsze zabiegi estetyczne. Pomagamy osobom cierpiącym na nietrzymanie  moczu,    zabiegi  ginekologiczne  i  zwalczające  nadmierną  potliwość.  Dodatkowo  oczywiście  zabiegi  dbające o całe ciało i twarz przy użyciu najnowszych urządzeń jakie istnieją na rynku. Nawet dwa miesiące temu zakupiłam  kolejne  dwa  bardzo  drogie  urządzenia, których nikt w moim rejonie jeszcze nie ma. Stworzyłam miejsce o pięknym wystroju, w którym klientki czują się jak królowe i wychodzą zachwycone efektami.

Pracuje   Pani   w   różnych   branżach,   w  wielu  krajach    w  Miami  zaczęła  niedawno  działać  nowa  Pani  firma  w  branży  nieruchomości.  To  wymaga  mnóstwa czasu i energii. Jak udaje się Pani nad wszystkim zapanować?

Kluczem  jest  doskonała  organizacja.  A im więcej mamy obowiązków, tym bardziej trzeba być uporządkowanym. Mój kalendarz jest wypełniony po brzegi, a spotkania zaczynam często bardzo wcześnie rano. Precyzyjnie układam swój plan i ściśle się go trzymam, co nie znaczy, że się nie zmienia (śmiech). Ważne jest, by umieć dobrze organizować sobie czas, niekiedy rezygnować z niektórych spraw czy spotkań na rzecz tych ważniejszych, wymagających pilnego załatwienia. Na pewno ważne jest też posiadanie dobrych współpracowników.

 Jakie cechy w tych ludziach ceni Pani najbardziej?

Bardzo ważne jest dla mnie, żeby człowiek, z którym pracuję był szczery, potrafił otwarcie rozmawiać, jeśli trzeba: dyskutować, a nawet się spierać. Tak dochodzi się do najlepszych rozwiązań. Uważam, że należy wybierać do pracy ludzi o podobnej energii, podobnej empatii. Ważne, żebyśmy się dobrze rozumieli, a także wzajemnie szanowali. Bez względu na to, czy zatrudnia się jedną osobę czy kilka tysięcy, trzeba mieć w sobie pokorę i szanować ludzi.

Czy poza pracą – która niewątpliwie jest Pani pasją – znajduje Pani czas na hobby, na relaks? Gdzie najlepiej Pani odpoczywa i „ładuje baterie”?

Nie lubię się nudzić, dlatego wciąż się rozwijam. Studiuję. Niedawno skończyłam MBA, piszę doktorat, a ostatnio zapisałam się na Uniwersytet Stanford. Biorę udział w konferencjach na temat nowych technologii, żeby zgłębiać tajniki sztucznej inteligencji. Jeśli tylko czas na to pozwala, staram się rozwijać moje pasje, a są nimi: malarstwo, poezja, gra na fortepianie. Kocham taniec. I mam nadzieję niedługo wrócić do gry w tenisa. Poza tym uwielbiam podróżować, poznawać nowych ludzi. A samolot to miejsce, w którym najlepiej odpoczywam. Tam jestem poza zasięgiem, mam wyłączony telefon i kilka-kilkanaście godzin tylko dla siebie. Dbam przede wszystkim o to, żeby spędzać czas z rodziną, spotykać się z przyjaciółmi, jeździć razem na wakacje. Uwielbiam robić im niespodzianki – to też moja pasja!

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również