Pielęgnacja

Pielęgnacja zgodna z DNA. O kosmetykach dobieranych na podstawie badań genetycznych

Pielęgnacja zgodna z DNA. O kosmetykach dobieranych na podstawie badań genetycznych
Fot. iStock

Czy warto korzystać z kosmetyków dobieranych na podstawie badań genetycznych, wyjaśnia dr Maria Noszczyk, dermatolog z Kliniki Melitus w Warszawie.

Coraz więcej klinik medycyny estetycznej oferuje badania genów mające określić, jakiego typu dieta będzie najlepiej służyć naszemu zdrowiu, jaki trening jest dla nas najkorzystniejszy oraz jaka pielęgnacja będzie najskuteczniej chronić naszą skórę przed przedwczesnym starzeniem. Czy dzięki temu będziemy już zawsze piękne, szczupłe i młode?

Obietnica wydaje się bardzo kusząca. Wystarczy wysłać próbkę śliny, żeby po kilku tygodniach otrzymać informację, jak geny wpływają na nasz metabolizm, sprawność fizyczną czy właśnie starzenie się skóry. Teoretycznie ma to sens. Na pewno im bardziej spersonalizowana będzie nasza pielęgnacja czy terapia medyczna, tym bardziej będzie skuteczna. O ile jednak sensowności badań genetycznych w kierunku poważnych schorzeń, takich jak np. rak piersi będący konsekwencją mutacji genu BRCA1/2, nikt nie kwestionuje, to badania genów dotyczące pielęgnacji czy diety budzą trochę wątpliwości. Nie dlatego, że są nierzetelne, tylko że tak naprawdę nie wnoszą informacji, które na obecnym etapie rozwoju technologii kosmetycznej można wykorzystać. Jeśli kwestia finansowa nie jest problemem, to na pewno warto je zrobić, żeby uzyskać precyzyjną wiedzę na temat funkcjonowania własnego organizmu. W przyszłości, kiedy ich ceny spadną, a kosmetyki będą działać jak lekarstwa o bardzo wyspecjalizowanym działaniu, badania genetyczne prawdopodobnie staną się standardem w ustalaniu programu pielęgnacji. Tak jak jest teraz w onkologii, np. w przypadku ustalania ryzyka zachorowania na genetycznego raka piersi.

Jaka jest różnica między medycznymi badaniami genetycznymi a tymi dotyczącymi pielęgnacji czy diety?

W medycznych badaniach szukamy mutacji konkretnych genów lub sprawdzamy ich polimorfizm, czyli układy zmutowanych genów. W ramach ogólnopolskiego programu Badamy Geny analizuje się 14 genów u każdego uczestnika, a ich sekwencje pozwalają ocenić prawdopodobieństwo zachorowania na raka piersi i prostaty. Są to więc badania precyzyjne. Znając więc swoje własne ryzyko, można podjąć działania prowadzące do wczesnego rozpoznania choroby, co oznacza większe szanse na jej skuteczne wyleczenie. Natomiast w przypadku badań urodowych – nawet jeśli sprawdzamy konkretne geny określające np. predyspozycje skóry do degradacji włókien kolagenowych, zdolność organizmu do konwersji beta-karotenu do retinolu, skłonność do powstawania przebarwień czy szybkość skracania się telomerów, czyli końcówek chromosomów wpływających na długość życia komórek – to ich wyniki słabo przekładają się na praktykę pielęgnacji.

Dlaczego? Przecież powinna być precyzyjnie dopasowana do potrzeb skóry. Chyba tylko wtedy może być skuteczna?

To prawda. Tylko że do stworzenia indywidualnego programu pielęgnacji nie potrzebujemy badań genetycznych. Wystarczy obserwacja własnej skóry lub wizyta u dermatologa. Miałam kiedyś propozycję wprowadzenia do oferty mojej kliniki testu genetycznego określającego podatność skóry na powstanie przebarwień. Nie zdecydowałam się na to, ponieważ uznałam, że badanie tego typu predyspozycji nie ma żadnego sensu. Jest wiele przyczyn pojawiania się na skórze przebarwień, niektóre jej rodzaje mają do tego większą skłonność, inne trochę mniejszą. Jednak nie-
zależnie od typu cery i odcienia karnacji trzeba się chronić przed słońcem. Żeby to wiedzieć, nie potrzebujemy robić żadnych badań.

Mam podobne doświadczenia. Skorzystałam kilka lat temu z dietetycznego badania genetycznego, którego wyniki tylko potwierdziły to, co już sama o sobie wiedziałam. Że mam nietolerancję soli i nadwrażliwość na działanie kofeiny. Jedyną niespodzianką było to, że mój organizm słabo radzi sobie z neutralizowaniem wolnych rodników. Ale zalecenie, żeby jeść dziennie pięć porcji warzyw i owoców obowiązuje od dawna i dotyczy wszystkich. Co nie znaczy, że się do niego stosujemy.

Sprawdzanie potencjału antyoksydacyjnego znajduje się też w zestawie badań genetycznych skóry. Jednak moim zdaniem ta wiedza też nie jest specjalnie istotna w ustalaniu programu pielęgnacji. Po pierwsze, stosowanie kosmetyków z antyoksydantami jest zalecane zawsze, niezależnie od rodzaju cery i jej genetycznych predyspozycji, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę stopień zanieczyszczenia środowiska i to, że z wiekiem skóra traci swoje naturalne zdolności obronne. Po drugie, skuteczność działania większości kosmetyków, w tym także zawartych w nich antyoksydantów, jest z wielu powodów mocno ograniczona. Nie ma więc większego znaczenia, czy w zależności od genetycznych predyspozycji skóry sięgniemy po preparat z ich większym lub mniejszym stężeniem. Ważniejsze, żeby w ogóle on zadziałał. Niestety, kosmetyki bardzo rzadko rzeczywiście robią to, co firmy obiecują na opakowaniu.

Z czego wynikają ich ograniczenia?

Z definicji kosmetyku wynika, że nie może on wniknąć zbyt głęboko w skórę, może działać jedynie w obrębie naskórka. Poza tym większość tzw. składników aktywnych, czyli np. antyoksydantów, jest bardzo niestabilna. Nawet jeśli znajdują się w kremie, nie oznacza to, że zachowują swoje wszystkie właściwości po naniesieniu na skórę. Na razie daleko nam jeszcze do stworzenia superkosmetyków, które mogłyby precyzyjnie i skutecznie odpowiadać na indywidualne potrzeby skóry.

A badanie określające tempo starzenia się skóry? Ono też nie dostarcza żadnych konkretnych wskazówek?

Kosmetyki typu anti-ageing służące ochronie skóry przed promieniami UV, jej nawilżaniu oraz wspomaganiu regeneracji warto stosować niezależnie od naszej genetyki. Nie istnieje skóra, która bez odpowiedniej pielęgnacji do późnej starości pozostaje gładka, elastyczna i świeża.

Wygląd nie dla wszystkich jest istotny. Jednak słaby potencjał antyoksydacyjny całego organizmu może mieć związek z powstawaniem niektórych nowotworów. Ta wiedza chyba jest bardziej przydatna?

Rzeczywiście, w takim wypadku na pewno warto ściśle stosować się do zaleceń profilaktyki antynowotworowej, które wszyscy doskonale znamy. Trzeba unikać alkoholu, papierosów, stresu, przetworzonego jedzenia i zanieczyszczonego powietrza. Należy natomiast dużo się ruszać, wypoczywać, zdrowo się odżywiać i wysypiać. Trudno mi wyobrazić sobie lekarza, który nie będzie rekomendować takiego trybu życia każdemu pacjentowi, nawet temu, którego organizm znakomicie radzi sobie z neutralizowaniem wolnych rodników. Aczkolwiek faktem jest, że do niektórych bardziej przemawiają twarde fakty niż ogólne zalecenia. Zwłaszcza mężczyźni mogą bardziej wziąć sobie do serca wyniki badań i zacząć lepiej dbać o swoje zdrowie. W takim przypadku zrobienie badań genetycznych na pewno jest sensowne i potrzebne.

Tekst ukazał się w magazynie PANI nr 04/2020
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również