Medycyna

Dlaczego chorujemy ze stresu? Przyczyny, objawy i nowe, holistyczne metody leczenia zaburzeń psychosomatycznych

Dlaczego chorujemy ze stresu? Przyczyny, objawy i nowe, holistyczne metody leczenia zaburzeń psychosomatycznych
Fot. iStock

"Stres wywrócił ludzkie życie do góry nogami, a nas, lekarzy zmusił do nowego holistycznego spojrzenia na pacjenta" - mówi dr Ewa Kempisty-Jeznach, autorka książki "Chorzy ze stresu". Rozmawiamy o tym, jak emocje wpływają na ciało i jak sobie z nimi radzić. 

Nie znam osoby, która nie żyłaby w stresie. Dla wielu z nas stał się  "chlebem powszednim"…

Żyjemy w świecie pełnym wyzwań. Musimy być wielozadaniowe, zawsze dostępne, w zasięgu telefonu albo komputera. Martwimy się pracą, domem, zdrowiem bliskich, zwłaszcza teraz, w dobie pandemii. Niektórym wydaje się, że dobrze sobie z tym radzą, przekonują samych siebie, że tak musi być, że stres to już nieodłączny element naszego życia. Zdarza się jednak, że organizm nie nadąża za tym szalonym tempem i nie radzi sobie z funkcjonowaniem w ciągłym napięciu. Zaczyna się buntować. Mówi: "dość, nie daję już rady". I przesyła nam różne sygnały. Mogą być to bóle głowy, brzucha, coraz częstsze infekcje - przeziębienia, opryszczka, zapalenie pęcherza. Zrzucamy je na karb przemęczenia, a gdy poczujemy się nieco lepiej, pędzimy dalej. 

Wszyscy jesteśmy otoczeni stresem. Jedni umieją się z nim obchodzić lepiej, a inni gorzej. Niektórym z nas wydaje się, że są niezniszczalni i przeceniają własne możliwości, a objawy psychosomatyczne ukazują ich ograniczenia fizyczne.

Jak działa na nas stres? 

Stymuluje organizm do produkcji hormonów, które są nam potrzebne, żeby zmobilizować wszystkie siły do działania: adrenaliny i kortyzolu. To im zawdzięczamy szybki "zastrzyk" energii, która pojawia się w trudnych sytuacjach. Jednak ich pozytywne działanie trwa krótko. Jeśli przez dłuższy czas żyjemy w napięciu, w stanie ciągłej gotowości, nadmiar tych hormonów staje się szkodliwy. Osłabia układ odpornościowy, sprzyja rozwojowi chorób układu krążenia, przyczynia się do otyłości. Zaburza wydzielanie hormonów. I odbija się negatywnie na psychice: z czasem może doprowadzić do stanów lękowych i depresji. Problem w tym, że wielu naszych dolegliwości nie wiążemy ze stresującym trybem życia. Chodzimy od lekarza do lekarza, szukając przyczyny złego samopoczucia. Uważam, że choroby psychosomatyczne stały się największą plagą XXI wieku. 

Zaburzenia psychosomatyczne: objawy i leczenie

Trudno je zdiagnozować? 

Zarówno pacjentom, jak i niektórym lekarzom trudno przyjąć do wiadomości, że wiele dolegliwości nie ma żadnej organicznej przyczyny. Szukają jej więc bez końca, diagnozując, czasem błędnie, różne choroby, np. schorzenia tarczycy czy boreliozę. Często trafiają do mnie osoby, skarżące się na zawroty głowy, szumy w uszach, mroczki przed oczami, zaburzenia rytmu serca, mrowienia ręki albo nawracające bóle brzucha. Co gorsza, dolegliwości mogą mieć charakter wędrujący i przerzucać się z narządu na narząd. To typowe objawy nerwicy.

Trzeba zrobić wówczas wszystkie konieczne badania, żeby wykluczyć różnego rodzaju schorzenia. Bardzo często ich wyniki okazują się prawidłowe. Trudno jednak udowodnić pacjentowi, że - w sensie fizycznym - nic mu nie jest. On przecież oczekuje od nas konkretnej diagnozy i realnej pomocy. Nie możemy odesłać go z kwitkiem. Ale chorób, których źródło znajduje się w psychice, nie da się wyleczyć konwencjonalnymi lekami. Mogą złagodzić objawy, ale tak naprawdę skutecznie może zadziałać jedynie psychoterapia. Żeby wyleczyć ciało, trzeba najpierw uleczyć duszę. 

Mózg ludzki działa jak najlepszy komputer. Każdego dnia gromadzi, przetwarza i wykorzystuje średnio 34 gigabajty danych, odpowiednik 100 tysięcy słów. Niestety, ciało za nim nie nadąża, a poprzez różne symptomy, niezidentyfikowane jako żadna choroba, organizm krzyczy: „Zwolnij, kolego”. 

Gdzie szukać pomocy? 

U lekarza, do którego mamy zaufanie. Bo taka diagnoza też nie jest łatwa do przyjęcia. Pacjent, który słyszy „nic panu/pani nie dolega”, a przecież cierpi na realne dolegliwości, zaczyna szukać pomocy na własną rękę. W internecie, u znachorów, wśród znajomych. Niektórzy eksperymentują z dietą, inni próbują tzw. alternatywnych terapii. Prowadzenie pacjenta z chorobami psychosomatycznymi wymaga od lekarza dużego doświadczenia. Trzeba zmienić sposób myślenia. Jeśli zostały wykluczone wszelkie schorzenia organiczne, zamiast zapisywać tabletki, lepiej skierować pacjenta na terapię. Zalecić mu odpoczynek, sen, zdrową dawkę ruchu. Świetnym lekarstwem mogą okazać się spotkania z przyjaciółmi, rozmowy, śmiech, przytulanie, których w obecnych czasach bardzo nam brakuje. 

Jak więc sobie radzić? 

Permanentnego stresu nie można lekceważyć. Trzeba nauczyć się go łagodzić, rozładowywać – na różne sposoby. Choć jestem bardzo "szkolnym" lekarzem, uważam, że niezbędne są nam dziś różnego rodzaju terapie wyciszające. Joga, tai chi, medytacja. Leśne "kąpiele", czyli jak najczęstszy kontakt z przyrodą. Te metody, które kiedyś były uważane za paramedycynę, dziś okazują się jedynym sposobem na wyjście z błędnego koła, poradzenie sobie ze stresem i w efekcie – zniwelowanie jego negatywnych skutków. Bardzo ważne są też czynniki, które nazwałam systemem 4S. Mamy je w zasięgu ręki. To sen, seks, sport i sposób odżywiania. Jeśli zadbamy o to, żeby zajmowały odpowiednie miejsce w naszym życiu, łatwiej będzie nam poradzić sobie z codziennymi wyzwaniami. 

Chorzy ze stresu Ewa Kempisty-Jeznach

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również