Portret

Agnieszka Holland: Uchodźczyni, samotna matka, bezdomna. Nieznane fakty w nowej biografii "Holland. Biografia od nowa"

Agnieszka Holland: Uchodźczyni, samotna matka, bezdomna. Nieznane fakty w nowej biografii "Holland. Biografia od nowa"
Wolność, równość, demokracja, tym ideom Agnieszka Holland jest wierna.
Fot. AKPA

Agnieszka Holland jest najbardziej rozpoznawalną polską reżyserką na świecie. Ma na koncie wiele prestiżowych filmowych nagród: Złoty Glob, Srebrny Niedźwiedź, Platynowy Lew, trzy nominacje do Oscara. W tym roku kończy 74 lata. I robi rachunek sumienia. Jej życiorys to pasmo traumatycznych przeżyć, wielu zwrotów akcji i odważnych decyzji. Pisze o nich Karolina Pasternak w najnowszej biografii reżyserki "Holland. Biografia od nowa".

To druga już biograficzna książka o Agnieszce Hollans, z której dowiadujemy się o jej prywatnym życiu. Pierwsza pt. "Magia i pieniądze" ukazała się w 2002 r. Był to wywiad rzeka przeprowadzony przez Marię Kornatowską. Już wtedy Agnieszka Holland mówiła: "Każdy film(…)wiąże się z różnymi wydarzeniami w moim życiu, z różnymi ludźmi(…), z przeżyciami, które z perspektywy pamięci wydają się czasem przyjemne, a czasem bolesne". 

Ojciec Agnieszki Holland: nie był autorytetem

Agnieszka Holland urodziła się w Warszawie, trzy lata po wojnie. Dorastała wśród ruin, na Powiślu. Od lalek wolała zabawy w Indian albo rycerzy, od początku przejawiała przywódcze cechy. Gdy miała sześć lat, dzieci zaczęły przezywać ją, bo nie chodziła na religię. Mama Irena Rybczyńska (96) powiedziała jej wtedy, że jest Żydówką. Agnieszka Holland nie do końca wiedziała co zrobić z tą informacją. Ojciec, Henryk Holland (†41), był ateistą i komunistą. Nie celebrował żydowskich tradycji, nie mówił o Holokauście. Pytania o religijną tożsamość wróciły dopiero, gdy reżyserka znalazła się na emigracji. Tam zobaczyła, jak żyje ta społeczność w normalnych warunkach. Zaczęła poznawać żydowskie obyczaje i obrządki. 

Ojciec Agnieszki Henryk Holland miał niewiele czasu dla córki. Zmieniło się to trochę, gdy zostawił rodzinę. Agnieszka Holland opisuje relacje z nim jako trudne. – Nie stanowił dla mnie autorytetu (...) wyczuwałam w nim słabość. Nie miałam dla niego szacunku, jaki miałam dla matki  – mówiła w rozmowie z Kornatowską. Ale to ojciec często zabierał ją na spektakle, podsuwał książki do czytania. Był dziennikarzem i socjologiem, robił doktorat na wydziale filozoficznym.

Agnieszka Holland podobnie jak jej rodzice, też lubiła czytać. Gdy musiała spędzić rok w szpitalu z powodu wykrytej wady serca, przeczytała ich mnóstwo m.in: "Tajemniczy ogród", "Piotrusia Pana", ale i dzieła Czechowa, Dostojewskiego. Była chorowitym dzieckiem, dla której książki stanowiły źródło największej rozrywki. 

 

Tajemnicze okoliczności śmierci Henryka Hollanda, ojca Agnieszki Holland

Najtrudniejsze przeżycie z okresu dzieciństwa to śmierć ojca. Stało się to w jego mieszkaniu w czasie rewizji SB. Henryk Holland wyskoczył z okna. Ta głośna sprawa jest analizowana i omawiana po dziś dzień. Nasuwają się pytania czy został wypchnięty, czy świadomie rozstał się  z życiem. Wcześniej komunistyczne władze oskarżyły go o szpiegostwo i poddały wielogodzinnemu przesłuchaniu. – Nigdy się chyba nie dowiemy, czy go rzeczywiście wypchnięto z okna. Z dokumentów, jakie znalazł Andrzej Paczkowski wynika, że raczej wyskoczył sam – mówiła reżyserka w książce Kornatowskiej. 

Agnieszka Holland miała wtedy 13 lat. Gdy jej mama dowiedziała się o sprawie, natychmiast wysłała córkę na zimowisko, by oszczędzić jej przykrych doświadczeń, związanych z zamieszaniem wokół śmierci. Sprawa nie tylko była badana przez prokuraturę, ale odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Agnieszka Holland i tak się dowiedziała. Z nekrologu w gazecie, którą kupiła koleżanka z pokoju. Polityczne uwikłanie ojca naznaczyło Agnieszkę Holland na wiele lat i potem uprzykrzało życie. – Ostentacyjnie nie zmieniłam nazwiska. Mogłam się przecież nazywać Adamik. Wyszłam za mąż, mając osiemnaście lat (…). Wydawało mi się jednak, że jestem Agnieszką Holland (…). A poza tym chciałam, żeby było wiadomo, kim jestem – wyznaje.

Studia w Pradze, Praska Wiosna, związek z Laco Adamikiem i więzienie

Agnieszka Holland od zawsze miała wyraźną potrzebę kreowania świata, poprzez zarządzanie ludźmi, dlatego reżyseria była dla niej wymarzonym kierunkiem kształcenia. Ale w Polsce ze względu na to, kim była, nie miała szansy na dostanie się na ten kierunek. Dlatego obrała kurs na Pragę, otrzymując indeks na wydział reżyserski tamtejszej uczelni. Wyjechała w 1966 r. I to tu dojrzewała przez następne lata: tu znalazła miłość i tu musiała poddać się próbie odwagi. Na arenie politycznej wrzało, zbliżała się Praska Wiosna. Agnieszka Holland nie mogła pozostać obojętna wobec tych wydarzeń.

W swoim mieszkaniu, razem z ówczesnym chłopakiem, Laco Adamikiem (78), drukowała ulotki dla czeskich opozycjonistów. I wkrótce trafiła do więzienia. – Trzymali mnie początkowo w karcerze. Okno nie wychodziło na zewnątrz, tylko do jakiejś rury (...). Grałam idiotkę intelektualistkę, opowiadałam różne lektury – wspomina Agnieszka Holland w swojej pierwszej biografii. Została zwolniona po siedmiu tygodniach. Była jednak śledzona i nigdy nie wiedziała, kiedy przyjadą po nią na przesłuchanie, które bywało bardzo brutalne. – Pobyt w więzieniu (...) był dla mnie ważnym doświadczeniem. Przekonałam się, że mogę coś takiego wytrzymać –  zwierzyła się w wywiadzie rzece. Mimo tych trudnych doświadczeń, dokończyła studia. I wróciła do Polski. Jak sama przyznaje, to nie była łatwa decyzja, bo wracała po pięciu latach do matki, z którą miała zamieszkać,  bez grosza przy duszy.  Jej chłopak Laco Adamik, a później mąż, też niczego nie miał. Pochodził z biednej rodziny. 

Agnieszka Holland, jej były mąż Laco Adamik i córka Kasia Adamik
Agnieszka Holland z córką Kasią Adamik i byłym mężem Laco Adamikiem.
akpa

Piewsze filmy i pierwsze ważne nagrody

Agnieszka Holland długo nie mogła znaleźć pracy, bo władze blokowały zatrudnienie u reżyserów. Jej talent jako pierwszy dostrzegł Krzysztof Zanussi (81), u którego wreszcie, po długich staraniach została asystentką. Potem reżyserskim ojcem został Andrzej Wajda (†90), z którym współpracowała raz oficjalnie, raz "po cichu", gdy nie było zgody władz. W tym czasie poznała też Krzysztofa Kieślowskiego (+55), połączyła ich wieloletnia przyjaźń. Na uroki życia w PRL-u nie narzekała. Było jej dobrze, tak jak było. – (…) Ten łagodny totalitaryzm w gruncie rzeczy dawał duże poczucie wewnętrznej wolności. Musiało się rzecz jasna(...)uwolnić od lęków typu: wyrzucą mnie z pracy, nie dadzą paszportu itd. Ponieważ odmawiano mi paszportu przez jedenaście lat, zdążyłam się do tego przyzwyczaić – mówiła reżyserka w pierwszej biograficznej książce. W tym czasie na świat przyszła jej córka Kasia (48), którą często zabierała do pracy.

A pracy miała sporo i chciała pracować, chciała się uczyć i tworzyć. Już wtedy mówiono o niej "twarda baba". Jako kobieta reżyser musiała uzewnętrznić typowo męskie cechy, by zdobyć szacunek zespołu: umiejętne sprawowanie władzy, panowanie nad emocjami, dobrą organizację pracy ludzi. Gdy pracowała, była w "artystycznym amoku", potrafiła ze złości rzucać talerzami! Jednocześnie lubiła zaprzyjaźniać się z aktorami, dyskutować z nimi, słuchać inspirujących uwag. Wreszcie, po czterech latach od powrotu do kraju, doczekała się debiutu. Zrobiła "Wieczór u Abdona", do którego napisała również scenariusz. Kolejny film, "Aktorzy prowincjonalni" odsłonił publiczności cały jej reżyserski talent. Na Międzynarodowym Festiwalu w Cannes zdobyła nagrodę krytyków filmowych FIPRESCI,  jej kariera nabierała rozpędu. I gdy otwierały się przed nią nowe możliwości, wybuchł stan wojenny. Zastał ją na szwedzkim festiwalu filmowym, na którym przyjechała z obrazem "Kobieta samotna". Agnieszka Holland podjęła wtedy decyzję, że nie wraca do Polski. 

 

Paryska tułaczka Agnieszki Holland i rozwód z Laco Adamikiem

Na emigrację Agnieszka Holland wybrała Paryż, bo literatura i sztuka francuska była jej bardzo bliska. – Nie znałam Francji, byłam przedtem dwa dni w Cannes i pół dnia w Paryżu – wspominała w pierwszej biografii. Początkowo zatrzymała się u znajomych. W najnowszej biografii Karoliny Pasternak czytamy: "Z lotniska odebrały ją Joanna Pacuła i Małgorzata Zajączkowska. Znalazły jej małe mieszkanie (...) Po paru dniach przyjechał do niej w odwiedziny przyjaciel Andrzej Koszyk. – W tym mieszkaniu – opowiada Koszyk – był jeszcze jeden lokator. Pryszczowaty facet imieniem Jacek(...)To był Jacek Kaczmarski (...), A potem zaczęła się jej paryska tułaczka. Tu spędziła kilka dni, tam kilkanaście. Ktoś akurat wyjeżdżał na urlop, ktoś w delegację". 

Męża Laco Adamika i córkę Kasię udało się ściągnąć do Paryża dopiero po ośmiu miesiącach. Laco wkrótce jednak wyjechał. A jej małżeństwo przestało istnieć. Agnieszka Holland została we Francji sama z małym dzieckiem, bez pracy i pieniędzy, bez znajomości języka francuskiego. – Wajdowie troszczyli się o mnie (…), starali się pomóc materialnie. Mieszkałam u nich przez parę miesięcy – opowiada reżyserka w książce Marii Kornatowskiej. Jej córka Kasia pamięta, że przez prawie półtora roku wędrowały z mieszkania do mieszkania znajomych. W sumie przeprowadzały się 30 razy. 

Agnieszka Holland i Kasia Adamik
Agnieszka Holland i Kasia Adamik wspólnie pracowały na planie wielu filmów.
akpa

Dopiero kilka lat później reżyserkę było stać na kupno malutkiego mieszkania na przedmieściach.–Duży pokój, przedzielony ścianką harmonijką na nibysypialnię i nibysalon – wspomina Kasia Adamik. Ta harmonijka niczego nie wyciszała, a Agnieszka spotykała się z dziesiątkami ludzi" czytamy w "Holland. Biografia od nowa". Karolina Pasternak notuje również, że Agnieszka Holland i Kasia Adamik były jedynymi cudzoziemkami w kamienicy, Francuzi nie witali się z nimi w windzie. Sąsiad awanturował się za każdym razem, gdy słyszał hałasy, inna kobieta wrzeszczała, gdy do kuchni wchodził ktoś po 22 i otwierał lodówkę. Miały okno na wąski dziedziniec, po którym rozprzestrzeniały się ów dźwięki. Reżyserka nie dawała się zastraszyć, potrafiła dosadnie odpowiedzieć i takiej odwagi w walce o swoją godność uczyła córkę.

Agnieszka Holland szybko zorientowała się, że francuski świat filmowy jest bardzo hermetyczny i rządzi nim "kaprys". "Bez koneksji trudno nawiązać jakiekolwiek kontakty w w kinie i w telewizji. Zostawiała wiadomości u sekretarek (...)obiecały, że szefowie oddzwonią, ale nigdy tego nie robili" pisze Karolina Pasternak. Zdarzało się, że w ostatniej chwili wycofywała się aktorka albo producentka. Tak było choćby ze znaną wówczas francuska aktorką Isabelle Huppert, która zgodziła się zagrać w adaptacji opowiadania Leonida Andriejewa "Ciemność". Pieniądze były zebrane, tymczasem aktorka przestała odbierać telefony. – W Paryżu (...) osoby ze środowiska filmowego są aroganckie, nigdy cię naprawdę nie zaakceptują – mówiła Agnieszka Holland w wywiadzie rzece. Pewniej we Francji poczuła się dopiero wtedy, gdy nauczyła się języka, kupiła mieszkanie, znalazła przyjaciół. Pierwszy znaczący film na emigracji zrobiła jednak w Niemczech. W 1985 r.  wyreżyserowała "Gorzkie żniwa", które zostały nominowane do Oscara. Ale dopiero po sukcesie filmu "Europa, Europa" (1990) naprawdę usłyszał o niej świat i otworzyły się przed nią nowe możliwości.  

Good morning, Ameryko! Kariera w Hollywood

Posypały się propozycje pracy ze Stanów Zjednoczonych. Reżyserka trafiła do wymarzonego dla wszystkich artystów Hollywood.  Pierwszym filmem, jaki wyreżyserowała w  był "Tajemniczy ogród". Zrobiła go po europejsku, trochę smutno i nostalgicznie. Producenci szybko więc "upiększyli i dosłodzili" obraz, by był bardziej "amerykański" i mógł się sprzedać. Bo, jak we Francji rządził snobizm, tak w Ameryce – pieniądz. Film musiał się sprzedać. Agnieszka Holland zarobiła wtedy pierwsze naprawdę duże pieniądze. I kupiła dom w Bretanii, który do dziś jest jej azylem. I do którego wraca, jak do swojego nieba. Wkrótce zaczęła współpracę przy kolejnych produkcjach, m.in. z Leonardo DiCaprio (46)  przy sławnym filmie "Całkowite Zaćmienie", który wyreżyserowała w 1995 r. Tak mówiła o sławnym dziś aktorze. – Polubiłam go. Ma dużo wdzięku, jest dobrym, młodym człowiekiem, skomplikowanym, z problemami. Jednocześnie dzieciak, w każdym razie wtedy nim był. Zabawa, modelki, koledzy. Z drugiej strony ma wyjątkową wyobraźnię emocjonalną(...). Zaprzyjaźniłam się z jego rodzicami(...). Jego ojciec wciąż pozostaje hippisem. Rodzice Leonarda potrafią się cieszyć życiem, wszystko ich interesuje i bawi. Mimo że, się rozeszli utrzymują ze sobą bliskie stosunki. Mieszkają nawet obok siebie – wspominała reżyserka w książce "Magia i pieniądze" – Leonardo pokupował im domy, dobre samochody. Przedtem raczej im się nie przelewało – dodała. Agnieszka Holland wkrótce zaczęła też reżyserować amerykańskie seriale. I wtedy naprawdę przestała być biedną emigrantką z Polski, bez mieszkania i perspektyw. Za zarobione pieniądze kupiła drugi dom w Los Angeles.

Kasia Adamik - córka Agnieszki Holland i Laco Adamika

Córka Kasia skończyła paryską Akademię Sztuk Pięknych i prestiżowy Institute St. Luc w Brukseli. W 1993 r. po raz pierwszy zaczęła pracować z mamą, przy filmie "Tajemniczy ogród", została asystentką Agnieszki Holland. Potem zajmowała funkcję rysowniczki storyboardów, również u innych reżyserów. Pierwszy obraz "Szczek" wyreżyserowała sama w 2002 r. I tak postanowiła pójść tą samą drogą, co jej mama.  Od 15 lat jest córka Agnieszki Holland w związku z reżyserką Olgą Chajdas. To właśnie z powodu miłości przeniosła się do Polski. Kiedyś publicznie opowiedziała, jak jej mama zareagowała na to, że córka jest lesbijką. "Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa”, po czym dodała, że mnie kocha i uszanuje każdy mój wybór. Użyła słów, które trzeba powiedzieć w takich sytuacjach, i zawsze bardzo mnie wspierała”. Agnieszka Holland od lat walczy o prawa społeczności LGBT. Walczy z rasizmem, antysemityzmem, wykluczeniem społecznym. Kocha zwierzęta, wciąż chce działać, robić filmy. 

Nazwisko Holland otwiera dziś wiele drzwi. Reżyserka jest członkinią Amerykańskiej Akademii Filmowej. W grudniu 2020 r. została pierwszą w historii kobietą, która objęła funkcję prezydenta Europejskiej Akademii Filmowej. Jest wolna w sobie, wolna ekonomicznie. – Myślę, że zdobyłam sobie jakiś respekt. Jestem kim jestem, nie udaję kogoś innego i mówię mniej więcej to, co myślę. Myślę, że na dłuższą metę to się opłaca, wzbudza szacunek – wyznaje publicznie. Wciąż najważniejszą osobą w jej życiu jest matka Irena Rybczyńska. 

Agnieszka Holland z mamą Ireną Rybczyńską-Holland.
Agnieszka Holland z mamą Ireną Rybczyńską-Holland.
akpa
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również