Społeczeństwo

Ekspertka o trendach przyszłości. Będziemy pracować mniej, odpoczywać inaczej i spełniać nowe marzenia?

Ekspertka o trendach przyszłości. Będziemy pracować mniej, odpoczywać inaczej i spełniać nowe marzenia?
Fot. 123RF

Czym jest Deepfake? New real? Financial literacy? Monika Borycka, specjalistka od trendów i szefowa platformy TrendRadar, analizuje dla nas czas przyszły i objaśnia, jak się w nim odnaleźć. Ta wiedza dziś jest ważniejsza niż dawniej. Bo twórcy przyszłości zadają nie tylko pytanie: "co robić, by żyło nam się lepiej", lecz także "jak ocalić świat przed nami samymi".

Deepfake, new real - co to oznacza?

Twój STYL: Nie tylko technologiczne dyskusje zdominował ostatnio ChatGPT-4. Imponujący ze względu na możliwości sztucznej inteligencji i z tego powodu też… straszny.

Monika Borycka: Nigdy dotąd efekty działania technologii nie były dla nas tak interesujące. Każdy może już wygenerować dowolny obraz w Midjourney (usługa, dzięki której użytkownik tworzy obrazy za pomocą bota – red.) albo „porozmawiać” z chatem na dowolny temat. Zastanawiamy się, czy AI (Artificial Intelligence, czyli sztuczna inteligencja – red.) zabierze nam pracę, czy raczej nas odciąży? Sprawi, że tydzień pracy skróci się do czterech dni albo w ogóle nie będziemy musieli pracować? Oba kierunki są możliwe. Pytań i zagadnień, również prawnych, jest więcej. Co się stanie z wiarygodnością informacji – w tym filmów i zdjęć? Niedawno widzieliśmy stworzone za pomocą programów takich jak Midjourney zdjęcia z aresztowania Donalda Trumpa. Był też Barack Obama tańczący z Angelą Merkel na plaży i impreza po koronacji księcia Karola na króla..

Niedługo wszyscy będziemy mogli generować deepfake (fałszywe filmy i zdjęcia z udziałem dowolnych osób, również znanych – red.), korzystając z dostępnej technologii. Żyjemy w czasach, gdy „fake” („sztuczny”, „nieprawdziwy”) staje się „new real” („prawdziwy”). „Fake is the new real” – tak można mówić o tym trendzie.

 

 

Czy sztuczna inteligencja pozbawi nas pracy?

Boimy się, że AI pozbawi nas pracy, a z drugiej strony młodzi ludzie nie chcą pracować tak jak ich rodzice. Odmawiają udziału w kulturze zasuwu, która może i przyniosła rodzicom dobrobyt, ale też wpędziła ich w kredyty, depresje, pozbawiła pasji i wolnego czasu.

Młode pokolenia – generacja Z lub Alfa – chcą pracować w zrównoważony sposób, pilnują więc balansu i dobrostanu. Pandemia przyspieszyła wiele trendów. Pierwsze testy pokazują, że czterodniowy tydzień pracy nie obniża jej efektywności, może więc doświadczymy go wszyscy. Mniej ważne staje się to, skąd i kiedy wykonujemy obowiązki. Bycie w biurze od 9 do 17 traci rację bytu, liczy się wykonanie zadania. Wielu z nas jest zatrudnionych w międzynarodowych zespołach, których członkowie mieszkają w różnych strefach czasowych. Praca zdalna pozwala to godzić.

Dla młodych praca nie jest głównym życiowym celem. Oni często dywersyfikują źródła dochodów, nie chcą wiązać się z jedną firmą, wolą „wypożyczać się” na godziny lub do projektów.

Chcą, ale też muszą, uczyć się nowych rzeczy, bo jedno wykształcenie nie wystarcza na całe życie. Internet jest demokratyczny. Ci, którzy zarabiają na tworzeniu treści, nie potrzebują już wydawców. Wszystko można opublikować na własnej platformie – w formie e-booków, newsletterów, podcastów. Na targach książki kolejki ustawiają się do młodych pisarzy, których książek nie znajdziemy w klasycznych księgarniach, oraz do twórców internetowych, którzy tylko polecają nowe publikacje.

 

 

Skoro młodzi nie chcą pracować tak jak rodzice, muszą chyba zrewidować podejście do konsumpcji i swoje potrzeby.

Robią to. Wielu odwróciło piramidę potrzeb: „nie potrzebuję kredytu na drogie auto i apartamentu w modnej dzielnicy, nie muszę więc dużo zarabiać, czyli nie muszę też tyle pracować, by spłacać zobowiązania”. Nie bez powodu rynek odzieży z drugiego obiegu eksplodował wśród młodzieży. I nie wygląda, by to się miało zmienić. Oczywiście na drugim biegunie mamy nadal kompulsywne zakupy młodych, np. w sieciówkach, ale tym kieruje akurat tiktokizacja konsumpcji. Zazwyczaj też trendowi towarzyszy kontrtrend. Widać wyraźnie, że wielu młodych zwraca się dziś w stronę gospodarki cyrkularnej: wolą wypożyczyć niż mieć, kupują taniej rzeczy używane. Może to szansa na powrót zerowastowych praktyk naszych dziadków? Gdy przypomnę sobie, co z oszczędności robiła babcia, wiem, że dzisiaj byłaby trendy. Wszystko umiała zrecyklingować. Sitko, którego używała, miało 50 lat, bo „wciąż było dobre”. Seniorzy są mistrzami w niemarnowaniu jedzenia, mogliby tego uczyć w tutorialach na YouTubie! Trendem jest naprawianie starego – te wszystkie kursy renowacji mebli, wymianki sąsiedzkie, gdzie oddajemy i sprzedajemy niepotrzebne rzeczy, ale też tworzymy mikrospołeczności wokół dzielenia się zasobami.

Trend na financial literacy

Co jeszcze kreują przedłużający się kryzys i inflacja?

Pojawiło się ponowne zainteresowanie nurtem financial literacy, czyli edukacją w dziedzinie finansów. Chcemy wiedzieć, jak świadomie zarządzać pieniędzmi, budować dobre nawyki związane z wydawaniem i oszczędzaniem. Tym nurtem zainteresowała się generacja Z. Podoba się jej dochód pasywny, czyli taki, który nie wymaga stałej pracy. Pieniądze się pojawiają, nawet jeśli w danej chwili nie pracujesz – z wynajmu mieszkania, z e-booka, kursu online, który dobrze się sprzedaje. Ten trend kiełkował przed kryzysem i inflacją, teraz wraca z nową siłą.

Jak wygląda współczesny wellbeing?

„Wellbeing” to hasło wytrych ostatnich lat. Chodzimy na jogę, zapisujemy się na kursy oddychania, zakładamy miniogródki, by grzebać w ziemi, bo to dobrze robi na głowę. Czy dbałość o  zdrowie psychiczne też zamienia się dzisiaj w trend?

Od kilku lat żyjemy w „permakryzysie” (od „permanentny” – red.), wykształcamy nowe strategie funkcjonowania w nim. Niektóre są próbą odzyskiwania kontroli – więcej zajmujemy się sobą, zastanawiamy się, jak przedefiniować siebie i świat wokół, by się lepiej odnaleźć. Dlatego uczymy się oddychania, zdrowej diety, ćwiczeń. Pojawiają się też strategie ucieczkowe – czasami w świat wirtualny albo poszerzanie świadomości psychodelikami. Problemy współczesności mogą przytłaczać. Bo jak uratować świat przed katastrofą klimatyczną, a dzieci przed kryzysem zdrowia psychicznego? Jak powstrzymać konflikty zbrojne i agresywny populizm? Nie zawsze wiemy, co robić. Ale powoli zaczynamy akceptować i to, że życie w niepewności to jedyna pewna dziś rzecz.

„Płynna tożsamość” w świecie AI

Kolejnym trendem będzie budowanie tożsamości bez opierania się na płci?

Najszybciej jak zwykle wyłapał to świat mody. „Gender fluid”, „gender free” to mocne hasła funkcjonujące już w młodszych generacjach. „Płynna tożsamość” w świecie AI staje się czymś oczywistym – przecież w  metaversie, wirtualnej rzeczywistości, możesz być, kim chcesz. Twój avatar może być mężczyzną, kobietą, ale też postacią bez płci. Stąd „moda digitalowa” oscylująca wokół „gender free” jest projektowana tak, by mógł ją nosić każdy.

„Płynna tożsamość” to próba uwolnienia się od stereotypów dotyczących wyglądu. Młodsze pokolenie nie chce słuchać o tym, co jest męskie, niemęskie, kobiece i niekobiece. Ceni wolność od schematów i różnorodność. Zmiana i płynność – te dwa słowa definiują ich mentalność i... współczesność.

Mapowanie przyszłości

Na dodatek zmiany zachodzą bardzo szybko.

Z jednej strony to obezwładnia, z drugiej fascynuje. Nie wiemy, co z tym zrobić. Potrzebujemy więc dobrych nowych narracji, współczesnych mitów, które pomogą okiełznać świat. W ubiegłym roku dużo mówiłam o tym, że opowieści o przyszłości stały się naszą nową mitologią pomagającą mapować nieznane. Próbujemy opowiedzieć sobie świat na nowo, by odzyskać kontrolę. Do tego mapowania przyszłości służą też obserwowane przez nas trendy. Pomagają nam antycypować przyszłość. Nie tylko przewidywać, ale i aktywnie modelować, wpływać na nią, by uniknąć najmniej pożądanej wersji. Stąd popularność pracy nad tzw. scenariuszami przyszłości. Mogą być one nawet bardzo realne – jak chociażby te zarysowane w raporcie IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change, czyli Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu). Tam mówi się konkretnie: jeśli nie zrobimy tego i tego, temperatura na ziemi wzrośnie o tyle stopni, a to będzie oznaczało to i to. W tej chwili trwa walka o zbudowanie wokół tych rekomendacji dobrych narracji. Żebyśmy wszyscy mogli się przyczynić do tworzenia wspólnej, pożądanej przyszłości i rozumieli, jak to robić.

Na czym polegają te dobre narracje?

Do tej pory funkcjonowaliśmy w świecie dwóch skrajności – dystopii i utopii. Filmy o przyszłości pokazywały zniszczony świat pogrążony w chaosie albo utopijne obrazki o wiecznym szczęściu – bez wojen, biedy i głodu. Przykładając to do technologii, były to skrajne wizje technooptymistów i technopesymistów. Dziś poszukujemy narracji spokojniejszych, wypośrodkowanych, które oddają nam sprawczość. Pokazują, że choć nie będzie łatwo, to jesteśmy w stanie coś z tym zrobić. Dobrze wpisuje się w to hasło „protopia”, które mówi, że konsekwentnymi działaniami, świadomością i kontrolą możemy zbudować dobrą przyszłość dla następnych pokoleń. To nowa idea, która ma nas podnieść na duchu i skłonić do działań. Chodzi o to, by nie pokazywać niemożliwego świata marzeń, tylko go urealnić. Zarówno utopia, jak i dystopia zniechęcają do podjęcia konkretnych kroków. A dzisiaj potrzebujemy raczej „radical hope”, radykalnej nadziei.

Na czym polega radical hope?

Co to takiego?

Pod koniec ubiegłego roku zauważyłam, że coś się zaczęło przełamywać w  katastroficznym myśleniu o  wyzwaniach czekających nas w  przyszłości. Choć wszystko się wokół nas gotuje, pojawia się nowa nadzieja. Na dwóch oddzielnych okładkach lifestylowych magazynów wystąpiły dwie zupełnie różne gwiazdy: 76-letnia Patti Smith i 21-letnia Billie Eilish, idolki innych pokoleń, za to podpisujące się na tych okładkach pod tym samym hasłem „Radical Hope”. Wiele wskazuje, że po czasie obezwładnienia, który nastąpił w związku z kryzysem klimatycznym, pandemią i wojną, która wciąż się toczy, zaczynamy szukać nowych dróg.

Radykalna nadzieja wymaga od nas podjęcia działań.

Widać to nawet w środowisku ludzi, którzy zajmują się trendami. Odchodzi się już od zwykłego przyglądania się nowinkom, bardziej myśli o tym, jak opowiadać o zmianie, co zrobić, by ulepszyć przyszłość. Dziś liczy się działanie – to też istotny trend. Bo chcemy wierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również