Clinique w twojstyl.pl

Emilia Clarke, ambasadorka marki Clinique, w pielęgnacji najbardziej ceni minimalizm. Nam zdradziła, po jakie kosmetyki sięga najchętniej

Emilia Clarke, ambasadorka marki Clinique, w pielęgnacji najbardziej ceni minimalizm. Nam zdradziła, po jakie kosmetyki sięga najchętniej
Fot. mat. prasowe

Aktorka na kwestię pielęgnacji patrzy holistycznie, a z racji zawodu dba o siebie ze szczególną uważnością. Dobrze zna swoja skórę, wie, jak zaspokoić jej potrzeby i zapewnić jej właściwą ochronę tak, by pozostała młoda na dłużej. Nam zdradza nie tylko to, czego używa na co dzień (to najlepszy kosmetyk na wiosnę!), ale także jak się relaksuje i co dają jej afirmacje. Będziecie zaskoczone!

Kiedy patrzymy na ambasadorkę marki Clinique, Emilię Clarke, myślimy: to kobieta, która ma wszystko. Piekielnie utalentowana, ale z dystansem do siebie i świata, z zaraźliwym poczuciem humoru, a do tego tak piękna tak, że nie sposób oderwać od niej oczu.

Potrafi zagrać każdą emocję, ale jak przyznaje w rozmowie z nami, ta emocjonalność bywa obciążeniem dla jej skóry - wrażliwa na zmiany nastroju, stres i przebodźcowanie potrzebuje, by otoczyć ją specjalną troską. Dziś aktorka dobrze ją zna i wie po co sięgać, by ją uspokoić, ukoić. I jak o siebie dbać, by twarz, która jest przecież jej podstawowym narzędziem pracy, pozostała w jak najlepszej formie, niezależnie od wszystkiego.

Nie będzie zaskoczeniem, że ulubieńcem Emilii Clarke jest Clinique Moisture Surge SPF 25 Sheer Hydrator, czyli udoskonalona wersja kultowego kremu Moisture Surge 100h, którą dla większej odmładzające skuteczności dodatkowo wyposażono w przeciwsłoneczny filtr. 

Choć to produkt całoroczny, będzie doskonałym wyborem na wiosnę: jest na tyle lekki, że zaraz po aplikacji staje się nieodczuwalny na skórze, ale jednocześnie na tyle „soczysty”, że pozwala jednym gestem ugasić jej pragnienie, dodać blasku i dobrze przygotować ją pod makijaż. Puszysta konsystencja kremu przyjemnie otula skórę nie obciążając jej, podczas gdy składniki aktywne „robią swoje”.

Sekretem jego skuteczności w walce o młodość jest silnie nawilżający kompleks, który działa dwutorowo: zapewnia skórze optymalny poziom nawilżenia zaraz po aplikacji i dba o jego utrzymanie w dłuższej perspektywie.

Wszystko za sprawą bio-fermentu z aloesu: stworzony przy użyciu sproszkowanego ekstraktu z aloesu, probiotycznych drożdży Lactobacillus i aktywowanej wody aloesowej poddany został procesowi fermentacji, dzięki czemu bogate składniki odżywcze dodatkowo zwiększają swoją biodostępność.

W jego formule znajdziemy też kwas hialuronowy, czyli kluczowy składnik wszystkich produktów serii Moisture Surge od Clinique, który występuje w formie substancji o dwóch masach cząsteczkowych, dzięki czemu ma podwójną zdolność wiązania wody w komórkach. Do tego antyoksydanty: witamina D i E, które zapewniają skórze ochronę przed wolnymi rodnikami oraz system chemicznych filtrów. Całość układa się w formułę tak delikatną, że przysłuży się nawet bardzo wrażliwej skórze. 

W dniu premiery Moisture Surge SPF 25 Sheer Hydrator Emilia Clarke zdradziła nam nie tylko, jak sama najchętniej o siebie dba, ale też co sprawia, że czuje się naprawdę szczęśliwa i jak - zawodowo i prywatnie - udaje się jej osiągnąć wewnętrzna równowagę, czerpiąc z mocy afirmacji. 

i to
Emilia Clark jest pierwszą i jedyną ambasadorką marki Clinique.
Źródło: mat. prasowe

 

TWOJSTYL.PL: Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa i jak udaje Ci się osiągnąć spokój ducha? I czy czujesz, że ten stan odmalowuje się także na Twojej skórze?

 

Jestem najszczęśliwsza, kiedy otaczają mnie przyjaciele i rodzina. I to się sprawdza za każdym razem! Kiedy zbyt dużo pracuję, to właśnie oni potrafią przywrócić mnie do pionu i sprawić, że znów osiągam równowagę. Gdybym wiedziała, jak osiągnąć spokój ducha, życie byłoby o wiele prostsze (śmiech). Ale faktycznie jest kilka sytuacji, kiedy go doświadczam. Przede wszystkim potrzebuję porządnie się wyspać (dopiero dziś udało mi się odespać jetlag po podroży z Los Angeles i to była prawdziwa rozkosz!). Jest mi dobrze, gdy czuję miłość i wsparcie najbliższych, a także wtedy, gdy przyglądam się mojemu psu, kiedy ten leniuchuje. Mam wtedy nieodpartą chęć do niego dołączyć. Za to w momentach napięcia, a miewam tendencje do tego, by się denerwować, te emocje momentalnie widoczne są na mojej skórze. O sile umysł najlepiej świadczy fakt, że zdarza mi się pod wpływem nerwów nabawić reakcji alergicznej! Dlatego wiele czasu poświęcam na to, by uspokoić myśli. I nic nie sprawdza się lepiej, niż dobra zabawa. Uważam, że powinniśmy się jej oddawać tak często, jak tylko się da. 

 

A jak na co dzień pielęgnujesz skórę?

 

Zaczynam od umycia twarzy, a podstawą pielęgnacji jest dla mnie nawilżanie i każdorazowo filtr przeciwsłoneczny. Od czasu do czasu nakładam też maskę w płachcie i z przyjemnością sięgam po jadeitowy roller. Dbam o to, by znaleźć czas na 15-minutową praktykę jogi albo medytację – to nie musi być pełna sesja, chodzi o to, by trochę się porozciągać. Potem wskakuję pod prysznic. Mam wrażliwą, bardzo reaktywną na niekorzystne czynniki zewnętrzne skórę. Gdy jestem na planie, często wystawiona jest na działanie klimatyzacji, zanieczyszczeń czy innych stresorów, dlatego w tej chwili bardzo dbam o to, by moja pielęgnacyjna rutyna była jak najprostsza. Czuję, że służy mojej skórze lepiej, niż cokolwiek innego. Tak naprawdę ograniczam się więc do kremu Moisture Surge SPF 25 Sheer Hydrator, a że jest wyposażony w filtr SPF, to nawet jeśli zapomnę później sięgnąć po kosmetyk z filtrem, mam pewność, że jestem chroniona przed słońcem.

 

Jak reagujesz, gdy spotyka Cię coś, czego zupełnie się nie spodziewasz? I jak radzisz sobie z przeciwnościami losu?

 

Bliskie jest mi twierdzenie, że nie ma w życiu nic bardziej pewnego, niż zmiana. Dziś radzę sobie z nimi znacznie lepiej niż dawniej, a że szybko się nudzę i nie lubię popadać w rutynę, chętnie się im poddaję. Sama sobie jestem szefem i angażuję się w różne aktywności o całkowicie innym charakterze, więc ostatnie lata były dla mnie bardzo dynamiczne: z jednej strony jest gra na planie i w teatrze, z drugiej praca we własnej firmie produkcyjnej (Magical Thinking Pictures – przyp. red.), do tego działalność charytatywna, a zatem ta z zmienność jest w moje życie wspinana niejako z definicji. Dlatego maksymalnie upraszczam to, jak o siebie dbam – ten obszar powinien być przewidywalny, pod kontrolą. To ważne, by dostarczać sobie rzeczy, które są dla nas takim uziemieniem, karmią nas, jak np. zdrowe jedzenie, które sami sobie przyrządzimy, aktywność fizyczna, sen, otaczanie się bliskimi i spędzanie z nimi czasu, a do tego chwila na głęboki, świadomy oddech. To nie musi być medytacja czy mindfulness, chodzi po prostu o to, by na chwilę się zatrzymać.   

 

Wierzysz w moc afirmacji? A może któraś z nich się urzeczywistniła?

 

Zdecydowanie! Bliska jest mi szczególnie ta, którą umieściłam na flakonie perfum Clinique i która brzmi: jesteś wystarczająca, taka jaka jesteś. Ma szczególną wartość w momentach niepewności, stresu, kiedy do głosu dochodzi wewnętrzny krytyk, albo gdy opanowują mnie wątpliwości, czy nie powinnam była zrobić czegoś lepiej. Wtedy  przywołuję ją najchętniej, bo przypomina, że już samo to, że jesteśmy, wystarczy. Ale afirmacje pomagają mi także w pracy, w projektach, o których szczególnie marzę lub na które długo czekam. Zapisanie sobie i przypominanie, do czego zmierzamy, w jakiś sposób nas do tego przybliża i daje poczucie kontroli, nawet jeśli ostatecznie jest to od nas niezależne. Chodzi o właściwe nastawienie.

 

Czy pewność siebie zawsze była Twoją mocną stroną?

 

Pewna siebie? Zupełnie nie! Nigdy tak o sobie nie myślałam. Jestem za to pewna czegoś innego: głęboko wierzę w to, że ludzie są dobrzy i tego dobra usilnie się w nich doszukuję. Po prostu lubię ludzi, wierzę w nich. Prosty przykład: kiedy mijam kogoś na ulicy i niechcący na siebie wpadniemy, a ktoś zareaguje agresywnie, moja pierwsza myśl jest taka, że ta osoba musi mieć po prostu zły dzień albo doświadczać czegoś trudnego. Z góry zakładam, że to nie jej zła wola czy pretensja wymierzona w moją stronę, ale coś, z czym aktualnie się mierzy. Uważam, że brak pewności siebie w dużej mierze wynika z tego, że zbyt wiele uwagi poświęcamy temu, co myślą o nas inni. Uwalniając się od tego, zdejmiemy z siebie presję sprostania ich oczekiwaniom. 

 

Jakie pasje najbardziej Cię rozwijają?

 

Pasjami pochłaniam książki, kiedy któraś mi się spodoba, oddaję się jej bez reszty. Kupuję wtedy dodatkowe egzemplarze, by podarować je bliskim. Zdarza się wtedy przymuszać ich do lektury (śmiech). Moje ostatnie odkrycie to książka „Jutro, jutro i znów jutro” Gabriela Zevina – jest niezwykła i absolutnie urzekająca!  Dała mi niesamowicie twórczą perspektywę w pracy w firmie produkcyjnej i stała się przyczynkiem dla jednego z projektów. Ale wiele inspiracji daje mi też kino, to właśnie tam zaprosiłam ostatnio moich urodzinowych gości i muszę przyznać, że miałam niezły ubaw (śmiech). W domu za to namiętnie oglądam seriale. Ostatnia obsesja to „Szpieg wśród przyjaciół”, a także „Rozterki  Fleishmana” i „Formula 1: Jazda o życie”. Traktuję to jako część pracy, która kreatywnie mnie pobudza, niezależnie czy akurat gram, czy realizuję kolejny projekt dla mojej firmy.  

 

Co dla ciebie oznacza idea self love i jak najchętniej ją praktykujesz?

 

Przede wszystkim oznacza akceptację tego, kim jestem. To najmilsza, najczulsza rzecz, jaką można dla siebie zrobić. W trudniejszych momentach, gdy czujemy się samotne, nieatrakcyjne, albo niewystarczające, akt self love przypomina o tym, że te wszystkie rzeczy, które wprawiają nas w zły nastrój, tak naprawdę są kompletnie bez znaczenia. Self love pozwala spojrzeć na sprawy lżej, odjąć im ciężaru i poszerzyć perspektywę tak, by objęła to, co naprawdę istotne, skierować uwagę na zewnątrz. Wtedy dostrzegamy, że mamy piękny dzień, że świat wokół jest wspaniały. Na spacerach często słucham audiobooka albo dzwonię do przyjaciół, ale lubię też wyjść i rozkoszować się tym, co mnie otacza, wziąć głęboki oddech i poczuć, że jestem obecna tu i teraz. To bardzo uwalniające i szalenie satysfakcjonujące uczucie!

 

Co robisz, żeby natychmiast poprawić sobie samopoczucie i wygląd? 

 

Mam suchą, skłonną do podrażnień skórę , a Moisture Surge SPF 25 Sheer Hydrator natychmiast ją koi, gasi jej pragnienie. Sprawia, że czuję się lepiej i tym samym, od razu wyglądam lepiej. Uwielbiam w nim to, że sprawdza się nie tylko jako doskonała baza pod makijaż, ale też działa jak bariera ochronna. Z błyskawicznych niezawodnych kosmetycznych rozwiązań poleciłabym też aksamitno-kremową pomadkę Almost Listick in Blach Honey Clinique. Delikatnie podkreśla kolor ust i pozwala na bezbłędną aplikacje nawet bez lusterka. Robi za cały makijaż! 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również