Historie osobiste

"Dopiero z trzecim partnerem miałam orgazm. Dlaczego nikt mi wcześniej nie mówił, jak go osiągnąć?"

"Dopiero z trzecim partnerem miałam orgazm. Dlaczego nikt mi wcześniej nie mówił, jak go osiągnąć?"
Kobiece przyjemności czyli skąd bierze się orgazm
Fot. Agencja 123rf

Rzadko która z nas rozmawiała o orgazmach w rodzinnych domach. Czasem podejrzałyśmy je na filmach dla dorosłych. Wchodząc w dorosłe życie najczęściej nie widziałyśmy, czym jest kobieca przyjemność. Wiele z nas nie wie do dziś. Oto opowieści kilku kobiet, które wiele lat poszukiwały do niego drogi.

Wiele z nas odkrywa przyjemność przypadkiem. Słynne są historie spod prysznica, gdzie nagle strumień wody powoduje przyjemne dreszcze. Niektóre z nas odkrywały to dziwne, miłe uczucie podczas uprawiania sportu, jeszcze inne - masażu. Wciąż jednak wiele z nas nie może osiągnąć orgazmu z partnerem. Dlaczego mężczyźni nie mają z tym problemu, a my tak?

Anna, lat 38: "Wychowałam się w domu, gdzie nikt nie mówił o uczuciach. Generalnie mało się mówiło. Na szczęście rodzina nie opowiadała także, że seks jest zły albo, że to grzech. Nie był to w naszym domu temat tabu, ale raczej przestrzeń do żartów, niż rozmów na serio. Dziadkowie do końca byli aktywni seksualnie i wszyscy o tym wiedzieliśmy. W domu bywały jakieś wydawnictwa, gdzie czytałam o pozycjach i orgazmach, ale też zdarzało mi się oglądać erotyczne filmy czy programy na niemieckich kanałach. A jednak, gdy zaczęliśmy z pierwszym chłopakiem współżyć, nie czułam przyjemności. Mówił mi, że jestem oziębła, bo dziewczyny jego kolegów są rzekomo seksem zachwycone. Znałam dwie z nich. Po latach przyznały, że udawały, żeby nie robić swoim chłopakom przykrości. 

Na studiach poznałam męża. Bardzo się w nim zakochałam, ale, niestety, w łóżku było to samo. Zbliżenia nie dawały mi przyjemności. Nie chciałam sprawiać mu zawodu, a jednocześnie nie chciałam go oszukiwać. Przypomniało mi się, że w domu były kiedyś książki seksuologa Lwa Starowicza. Pomyślałam, że muszę pogadać z jakimś specjalistą, czy wszystko ze mną OK. Szukałam jednak kobiety, byłam dość zawstydzona. Na pierwszej wizycie wypaliłam od razu, że nigdy nie miałam orgazmu i pewnie się nie nadaję do seksu.

Pani doktor była ciepła i spokojna. Zapytała czy zwracam uwagę na różne piękne rzeczy wokół mnie. "Yyyyy, czyli na co?", kompletnie nie wiedziałam o co jej chodzi. Dopytała, czy lubię szurać butami wśród liści w parku podczas jesiennego spaceru. Czy, kiedy pada deszcz, zdarza mi się stanąć w oknie i słuchać szumu deszczu. Czy lubię dotyk jedwabiu na skórze, chodzenie boso po trawie lub piasku, zanurzanie w jeziorze. Wreszcie zrozumiałam... ona sprawdza, czy jestem wrażliwa na zmysły.

Moim pierwszym zadaniem domowym wcale nie były zabawy z wibratorem, jak podejrzewałam przed wizytą, a właśnie doświadczanie w skupieniu piękna świata. Miałam się zapatrzeć i zasłuchać, a potem delikatnie dotykać różnych powierzchni oraz swojej skóry. Po pierwszym kwadransie popłakałam się. Poczułam, że nigdy nie dałam sobie czasu na "takie głupoty" a to jest bardzo przyjemne. Przy pierwszym wiosennym deszczu założyłam kalosze i pelerynę i poszłam do parku. Wchodziłam w kałuże i chlapałam wokół, aż zaczęłam się głośno śmiać. 

Dopiero po kilku spotkaniach dostałam zadania, by poszukiwać przyjemności w ciele. Delikatnie, spokojnie, z fantazjami o najpiękniejszych scenach seksualnych jakie widziałam. Cóż, były to obrazy z filmu "9 i pół tygodnia". Początkowo wszystko mnie rozpraszało, a najbardziej myśl, że coś muszę, że mam zadanie. Z czasem odpuściłam te myśli i poddałam się przyjemności. I dopiero kiedy sama odnalazłam swój rytm i swoje wrażliwe miejsca, pokazałam je mężowi. Wzięłam go za rękę po prostu. Ucieszył się bardzo, naprawdę chciał, by było mi dobrze. Początkowo szło opornie, ale już następnym razem popłynęło. Dziś nie zawsze docieram do szczytu przyjemności, ale i tak jest mi po prostu dobrze. A szum deszczu działa na mnie podniecająco".

 

Anna, lat 45: "Moja mama nic mi nigdy nie mówiła o orgazmach, ani o seksie w ogóle. Rodzice byli bardzo wierzący, więc raczej przekazywali mi informacje, że ta sfera to zło i brud. Pamiętam tylko, że mama wciąż mnie ostrzegała, że krew nie woda i lepiej się nie całować, bo to prowadzi tylko do jednego, a potem, wiadomo, grzech. Mama była sierotą i usłyszała na łożu śmierci od swojej matki, że musi pilnować cnoty. Miała 15 lat i zostało to w niej. Pilnowała mnie i siostry bardzo, mówiąc, że najgorzej to "przynieść nieślubne dziecko do domu". Seks przed ślubem był złem.

O moich źródłach przyjemności dowiedziałam się z kontaktów z pierwszym chłopakiem. Eksplorowaliśmy temat intensywnie. On był bardzo cierpliwy i chyba lubił sprawiać mi przyjemność, niestety katolicka wiara zbrukała to wszystko poczuciem winy i wstydu. Dziś mogę powiedzieć, że kościół odebrał mi najpiękniejsze chwile poznawania siebie i swoich potrzeb. W poczuciu winy spowiadałam się z moich seksualnych prób i wtedy jeden ksiądz nazwał mnie ulicznicą a drugi ladacznicą. Jak sobie teraz pomyśle o tym, że jakiemuś obcemu facetowi mówiłam o swoim intymnym życiu to mnie krew zalewa! Przez lata wmawiali mi, że jestem zła i że całkowicie naturalne potrzeby są złe. Na szczęście teraz nadrabiam. Dobrze, że miałam potem szczęście do wyrozumiałych, dobrych partnerów i dziś potrafię się cieszyć seksem".

 

Elwira, lat 52: Mama nie mówiła wprost o seksie, to były bardziej podprogowe przekazy, o tym, że sex to zło oraz że dziewczyna się szanować... Szczęśliwie jakieś książki w domu były i chętnie do nich zaglądałam. Nie pamiętam pierwszego orgazmu, ale wiem, że nie nadszedł od razu i dopiero po jakimś czasie praktycznego rozpoznawania tematu. Z drugim partnerem było mi najlepiej. Miewałam orgazmy często a seks naprawdę mi się z nim podobał. A dlaczego? Chyba mieliśmy w tym obszarze duże zaufanie do siebie. Otwieraliśmy się totalnie, bo kochaliśmy się. U mnie przyjemność z seksu jest tylko wtedy, kiedy kocham tego człowieka. Potem spotykałam się z innym facetem, nie było miłości i orgazmy odfrunęły… nie było ich. Dziś jestem sama i czasem pojawia się pragnienie tamtych odczuć. I, co prawda wiem, że mogę przeżyć orgazm sama, i czasem tak bywa, to jednak brakuje mi tej wspólnoty, jaką miałam z tamtym mężczyzną. Może jeszcze kogoś takiego spotkam?"

 

Iwona, lat 47: "Orgazm odkryłam jako nastolatka, pewnie jak większość z nas pod prysznicem. Nagle zaczęło się robić miło, milej a potem poczułam mrowienie i drżenie. Nikomu o tym nie powiedziałam, ale zaczęłam eksploracje. Po kilku miesiącach poczułam to dziwne mrowienie podczas oglądania filmu erotycznego Emmanuelle. To była romantyczna seksualność. Myślałam, że tak właśnie będzie z chłopakami. Cóż, myliłam się. Mój pierwszy partner, podobnie jak ja, był młodziutki i niewiele wiedział o fizjologii kobiety. A my potrzebujemy przygotowania, czułości, delikatności i czasu. Dłuższego niż mężczyźni. Każdy fałszywy ruch może nas od przyjemności oddalić, dlatego dobry partner to taki, który pozna nasze ciało i wie, co się z nim dzieje. Takiego mężczyznę spotkałam dopiero w późnej 40-tce. Nagle okazało się, że można mieć nawet kilka orgazmów naraz. Ale na to się składa wszystko: to, jak on do mnie mówi i jak na mnie patrzy. I to nie tylko w sypialni, ale w codziennym życiu. Kiedy mnie rozbiera, mam przed oczami scenę, gdy mi robił kanapki na śniadanie, jak się uśmiechał, jak pomagał ustawić nowy dzwonek w telefonie. To mnie rozczula, czuję się wtedy bardzo kobieco i natychmiast jestem bliżej przyjemności. A dodatkowo on poświęcił czas na zbadanie, co moje ciało lubi, a czego nie. Po pierwszej nocy z orgazmem tak niesamowitym, że drżało mi całe ciało, poczułam ogromną wdzięczność. Wiem, że to nie jest codzienność wielu z nas".

 

Dlaczego tak wiele kobiet nie doświadcza często lub wcale orgazmu? "Powodów może być wiele. Wychowanie, nieuważny partner, brak komunikacji, wstyd. Przede wszystkim do niedawna niemal całkowity brak edukacji seksualnej", tłumaczy Magdalena Ilińska, edukatorka seksualna i współwłaścicielka butiku Par L’Amour, "o orgazmie kobiety mówią coraz częściej, śmielej... chociaż nadal dla wielu jest to temat tabu. Przyjemność dużej grupy kobiet wciąż jest przez nie same nieodkryta. Często przychodzą do mnie osoby, które pytają jak osiągnąć orgazm i przyznają, że nigdy go miały. Doradzam im skupienie się na sobie, zdrowy egoizm i poznanie własnego ciała. Szukanie przyjemności ze sobą sam na sam czyli masturbację bez ocen, bez oczekiwań, z dobrym lubrykantem na bazie wody. Dotykanie się palcami, zapoznanie się z wibracjami i szukanie tego, co sprawia przyjemność. Pomaga otwarta głowa, wyjście ze schematów i rozluźnienie ciała. Z medycznego punktu widzenia - dobrze zweryfikować stan zdrowia u ginekologa i urofizjoterapeuty, by ocenić stan mięśni dna miednicy, które w przeżywaniu orgazmu odrywają znaczącą rolę", dodaje edukatorka.

A jeśli brak orgazmu to problem drzemiący w naszej głowie?

Dla psychologa zagadnienie to wymaga zrozumienia zarówno fizjologicznych, jak i psychologicznych aspektów naszej seksualności. "Brak orgazmu, znany również jako anorgazmia, jest doświadczeniem, które może mieć różnorodne skutki dla kobiet, wpływając na ich samopoczucie, relacje intymne oraz ogólne postrzeganie własnej seksualności", tłumaczy terapeutka par i psycholożka Marlena Kazoń, "dla wielu kobiet, w tym moich pacjentek, niezdolność do osiągnięcia orgazmu może być źródłem frustracji i niepokoju. To często prowadzi do obniżenia samooceny i poczucia nieadekwatności, szczególnie w kulturze, która często podkreśla znaczenie orgazmu jako upragnionego i kulminacyjnego punktu satysfakcji seksualnej. Kobiety mogą czuć się zaniepokojone lub "nienormalne seksualnie", zwłaszcza, gdy są bombardowane społecznymi i medialnymi przekazami sugerującymi, że zdrowa seksualność i spełnienie w seksie i w związku musi obejmować orgazm".

Ponadto, brak orgazmu może wpłynąć na intymność i dynamikę relacji z osobą partnerską. "Niektóre kobiety mogą czuć presję, aby zaspokoić oczekiwania swoich partnerów lub mogą udawać orgazm, aby uniknąć rozczarowania lub konfliktu", mówi psycholożka, "to może prowadzić do dalszego odosobnienia i braku autentyczności w ich relacjach seksualnych. Istnieje też aspekt oceniania i porównywania się z innymi. Kobiety, które mają świadomość, że inne kobiety doświadczają orgazmów, mogą czuć się jeszcze bardziej izolowane lub pełne deficytów. Mogą się zastanawiać, dlaczego ich doświadczenie jest inne, i co jest "nie tak" z nimi i ich ciałem lub reakcjami seksualnymi", dodaje.

 

Jednakże, orgazm nie jest przeżyciem przymusowym. Możemy czerpać satysfakcję także z innych aspektów intymności i bliskości, znajdując radość i spełnienie w różnych formach ekspresji seksualnej i emocjonalnej. Ważne jest, aby społeczeństwo, a w szczególności inne kobiety i lekarze podchodzili do tego delikatnego tematu z empatią, otwartością i gotowością do wsparcia. A my dobrze się bawmy podczas eksploracji naszych ścieżek do satysfakcji i dobrego samopoczucia seksualnego.

 

 

 

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również