Kultura

Malcolm XD: dlaczego nie planuje ujawniać swojej tożsamości, a w serialu przeklina mniej niż w książce

Malcolm XD: dlaczego nie planuje ujawniać swojej tożsamości, a w serialu przeklina mniej niż w książce
Tomasz Włosok jako Malcom XD w serialu "Emigracja".
Fot. Mat. prasowe

Malcolm XD to jeden z najbardziej tajemniczych, a zarazem najzabawniejszych polskich twórców. Przy okazji premiery serialu Canal+ "Emigracja" na podstawie jego powieści (Malcolm XD współtworzył również scenariusz) rozmawiamy na temat anonimowości, kogo rozśmieszy nowy serial oraz redukcji przekleństw.

Malcom XD napisał wydaną w 2019 roku książkę "Emigracja" na podstawie swoich (ubarwionych) przeżyć z czasu wyjazdu do Londynu „za chlebem”. Historia młodego chłopaka z miasteczka między 10 000 a 19 900 mieszkańców określana jest jako powieść łotrzykowska, zaś główni bohaterowi co chwila wpadają w nowe tarapaty. Jednocześnie jest to świetnie napisana satyra, której ostrze dotyka wszystkich: polskich emigrantów, kierowców tira, zachodnich intelektualistów. Rzadko kiedy powiedzenie "to kwestia gustu" pojawia się tak często jak w przypadku komedii. Ciężko jest napisać książkę, która śmieszy obeznanych w Internetowym humorem czytaczy past (czyli krótkich opowiadań, którymi użytkownicy Internetu dzielą się na forach przy pomocy copy+wklej, z których wywodzi się twórczość Malcolma) oraz cenionych dziennikarzy i pisarzy. To się jednak udało Malcolmowi XD. W 2019 roku, kiedy książka została wydana, po sieci krążył filmik z Marcinem Mellerem zaśmiewającym się w trakcie jej czytania. Sylwia Chutnik napisała, że to nie tylko książka o ważnej tematyce, ale również "wywołuje głośny śmiech", a Adam Leszczyński uznał ją za "doskonałą powieść łotrzykowską".

Co jednak jeszcze budzi zainteresowanie w przypadku Malcolma XD jest jego anonimowość. Autor nie tylko ukrywa się pod pseudonimem, ale również ukrywa swój wizerunek. W trakcie wywiadu telewizyjnego pokazał się z zakrytą twarzą i zmienionym głosem, dlatego wybierając się na wywiad nie wiedziałam czy mam się spodziewać rozmowy przez syntetyzator lub przez komputer. Na szczęście moglibyśmy usiąść twarzą w twarz, aby porozmawiać o serialowej ekranizacji jego książki w reżyserii Łukasza Kośmickiego ("Królowa", "Klangor", "Ukryta gra") z Tomaszem Włosokiem w roli Malcolma i Michałem Balickim w roli jego najlepszego przyjaciela Stomila.

Zacznę od pytania o anonimowość. Czy w związku z promocją serialu planujesz ujawnić swoją tożsamość?

 Nie, utwierdziłem się jeszcze w tej decyzji. Myślę, że zabrnąłem już tak daleko, że nie chcę tego zmieniać, chociaż premiera serialu byłaby dobrym na to momentem. Malcom jest moim alter ego, więc jakbym pisał pod swoim nazwiskiem pewnie zacząłbym inaczej pisać, bardziej się krygując.

Czy czujesz, że ukrywanie tożsamości daje Ci swobodę artystyczną?

Tak, mogę dzięki temu uzewnętrznić rzeczy, które normalnie ukrywa się przed światem. Ukrywając się za awatarem łatwiej pisać lub mówić o niektórych rzeczach.

Ukrywanie tożsamości pisarza, jak na przykład w przypadku Eleny Ferrante, jest także pożywką dla różnych teorii. Jaka jest najciekawsza teoria, którą czytałeś na swój temat?

Spotkałem się z teorią, że Malcom jest kolektywem kilku osób, które piszą pod jednym pseudonimem. Istnieje również teoria, że jestem Mikołajem Kubackim, czyli odtwórcą jednej z ról w „Fanatyku” (film na podstawie najpopularniejszej pasty Malcolma XD). Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

Czy planujesz kiedyś zacząć publikować pod swoim nazwiskiem lub zmienić np. gatunek literacki i wybrać sobie nowy pseudonim?

Nowy pseudonim jest potencjalnie kuszący i myślałem o tym, ale na razie mam jeszcze wiele pomysłów do zrealizowania w szeroko pojętym uniwersum Malcolma. Spokojnie wystarczy to na najbliższe lata.

Mimo wielu zachwytów nad Twoimi książkami, można spotkać się również z krytyką odnośnie używanego języka, zwłaszcza używania (lub nadużywania) wulgaryzmów. Czy uważasz, że jest to ważny element Twoich książek?

Ten język poniekąd oddaje sytuację, w której znaleźli się bohaterowie. Jak jesteśmy na emigracji w Londynie i trafimy do mieszkania, w którym naszymi współlokatorami są recydywiści i kuzyn cwaniaczek to oni używają takiego języka i musi być to spójne z postacią. Jeśli chodzi o narrację Malcolma w serialu, czyli to co mówi on z perspektywy czasu, to w niej przekleństw jest bardzo mało, na pewno mniej niż w książce. Od czasu publikacji książki „Emigracja” zdobyłem nieco nowych narzędzi i rzadziej używam przekleństw. Już w kolejnej książce („Edukacja”, kontynuacja „Emigracji” – przyp. red) tych wulgaryzmów jest mniej – o 30 proc. mniej co skrupulatnie policzyliśmy. W kolejnej książce planuję zmniejszyć liczbę wulgaryzmów o kolejnych 30 proc. Myślę, że w tym zakresie dojrzewam. W serialu też staraliśmy się ograniczyć liczbę przekleństw względem książki, jednocześnie zachowując realizm postaci. Ale zdarzało się, że aktorzy sami dokładali coś od siebie. My wykreślaliśmy przekleństwa w scenariuszu, a aktor coś od siebie dorzucił. Jednak starania i chęci były.

Jak sam zauważyłeś, są pewne różnice między książką a serialem. Czy to znaczy, że obydwa dzieła są skierowane do trochę innej publiczności?

Nie. Myślę, że jeśli ktoś czytał książkę, to chętnie obejrzy serial, zaś jeśli obejrzał serial, to z przyjemnością sięgnie po książkę, zwłaszcza że pewne wątki z książki w serialu się nie zmieściły, zaś inne w serialu są znacznie rozwinięte względem książki. Mam nadzieję, że nie ma tu poczucia wtórności i mimo znajomości jednego dzieła, z przyjemnością sięgnie się po drugie.

Akcja książki opisuje Twoje prawdziwe przygody, w związku z tym występujące w niej postacie mają swoich prawdziwych odpowiedników. Czy miałeś wpływ na wybór obsady i jeśli tak, czym się kierowałeś przy castingu? Wyglądem fizycznym czy raczej charakterem, rodzajem energii prezentowanej przez aktorów?

Patrzyliśmy głównie na charakter. Formalnie scenarzysta nie ma wpływu na wybór obsady. Jednak ja byłem na castingach i służyłem opinią reżyserowi Łukaszowi Kośmickiemu, gdy była taka potrzeba.

Czy w trakcie kręcenia serialu rozmawiałeś z odtwórcami ról i podpowiadałeś im przykładowo charakterystyczne tiki czy gesty ich postaci?

Długo rozmawiałem z aktorami, ponieważ spędziłem dużo czasu na planie, natomiast porad aktorskich nie śmiałbym udzielać, ponieważ nie mam kompetencji w tym zakresie. Poza tym przyjmijmy, że w prawdziwym życiu, a potem w książce, była jakaś postać z charakterystycznym zachowaniem. Nie ma powodu, aby aktor wiernie odwzorowywał to co się wydarzyło ileś lat temu w Wielkiej Brytanii. To nie ma aż tak dużego znaczenia, ważniejsze jest aby wszystko dobrze się zgrywało w tym dziele.  

Od oryginalnego czasu akcji upłynęło już kilkanaście lat, w tym czasie zmieniły się również realia. Jak wpłynęło to na serial i jakie zmiany się w nim pojawiły względem książki?

Musieliśmy uwspółcześnić pewne wątki ze względu na zmiany polityczne i technologiczne. W czasach mojego wyjazdu, do UK jeździło się autokarem. To było 5-10 razy tańsze niż lot. Teraz często taniej jest polecieć samolotem, zaś bilet potrafi kosztować 30 złotych. Dlatego w serialu musieliśmy wytłumaczyć jak to się dzieje, że bohaterowie jadą jednak autokarem. Innym przykładem jest Brexit, do którego doszło w 2016 roku, w związku z czym zmieniły się przepisy dotyczące osiedlania się na Wyspach. O tym też musieliśmy więc wspomnieć, chociaż te zmiany mniej dotknęły naszych bohaterów, którzy przecież się tam nie osiedlali, tylko głównie pracowali dorywczo.

Czy masz swoją ulubioną postać w książce i w serialu i czy jest to ta sama postać?

Wszystkie postaci lubię, bo je sam wymyśliłem (śmiech). Nie chciałbym też, żeby któryś aktor pomyślał, że nie doceniam jego gry. Jednak jak patrzę na reakcje publiczności po obejrzeniu pierwszych 4 odcinków, to świetnie wyszedł Stomil i Malcom oraz tirowiec, pan Zbyszek, którego gra Michał Czernecki i który jeszcze powróci w serialu z inną rolą. Ludzie pękają też ze śmiechu przy wątkach Szuki i Wano, których grają Mikołajk Chroboczek i Marcin Miodek.

Czy jest coś co zaskoczyło Cię w reakcji publiczności po pierwszych odcinkach?

Na pewno to, że ludzie śmieją się w bardzo różnych momentach, w tym w takich w których moim zdaniem nie powinni, zaś w tych co powinni – nie śmieją się. Jednak myślę, że to dobrze, bo to znaczy że do ludzi trafia różny typ humor, również odmienny od mojego. Więc cieszy mnie to, bo inaczej ten serial trafiałby tylko do osób z moim poczuciem humoru i widownia byłaby mocno ograniczona - być może tylko do jednej osoby, czyli mnie.

Ty i Stomil jesteście przyjaciółmi również w prawdziwym życiu i on ma świadomość, że jego postać pojawia się w książce i serialu. A jak jest z innymi osobami?

Część z nich wie, ale część pojawiła się w moim życiu tylko na chwilę i nie utrzymujemy relacji. Pewnie sama masz w swoim życiu ludzi, których poznałaś 12 lat temu na majówce i już nie masz z nimi kontaktu.

W mojej twórczości zależało mi też, aby nikogo nie wystawić na pośmiewisku. Jest to twórczość komediowa i niektórzy ludzie mają tego poczucie humoru, a inni nie i to jest ich prawo. Dlatego nawet jeśli jakieś postacie były mocno wzorowane na prawdziwych osobach, to wprowadzałem różne modyfikacje, aby nie dało się ich namierzyć. Często gdybym im o tym nie powiedział, to oglądaliby serial i myśleli: „Coś takiego też mnie spotkało, ale jestem kobietą, a postać jest mężczyzną”. W tym zakresie zatem ich prywatność została poszanowana.

To co bardzo podobało mi się w serialu i w książce to to, że właśnie nie ma w nich szyderstwa. Wyśmiewasz pewne przywary, nie zaś konkretnych ludzi. Jest to satyra, ale pozbawiona okrucieństwa.

Cieszę się, że to dostrzegłaś, bo bardzo mi na tym zależało. Chciałem, aby postacie, które często robią coś śmiesznego i głupiego, w końcu jest to komedia, były jednak zniuansowane. Weźmy na przykład tirowców. Ktoś mógłby zarzucić, że pokazujemy ich jako gości, który tylko upijają się na parkingu i oglądają za dziewczynami, mają jednak wiele fajnych cech. Pan Zbyszek ratuje Malcolma, tirowcy mają dużą wiedzę życiową. Są, wbrew stereotypom, otwarci. Pan Zbyszek jest nosicielem wirusa HIV, a mimo to jego koledzy nie mają wobec niego uprzedzeń i jeszcze przekonują Malcolma, żeby go nie oceniał, bo to jest w porządku gość. Bez problemu piją z nim z jednej butelki i razem jedzą ogórki i nie uważają, że od tego zarażą się wirusem. Mają otwarty światopogląd, a do tego są po ludzku pomocni i bardzo mi zależało, aby to pokazać.

Kontynuacją książki „Emigracja” jest druga twoja książka, „Edukacja”. Jest więc już materiał na kolejny sezon. Czy na tym etapie już planujecie drugi sezon?

Mamy materiał źródłowy i świetną ekipę, z którą praca była prawdziwą przyjemnością. Kręcenie serialu to była wielka przygoda, równie duża jak oryginalne wydarzenia, które stały się podstawą serialu. Stoją przed nami oczywiście wyzwania organizacyjne, ale mam nadzieję, że będzie drugi sezon.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również