Relacje

"Teściowa we wszystko się wtrąca". Jak nauczyć się stawiać granice teściom i rodzicom. Psycholog wyjaśnia

"Teściowa we wszystko się wtrąca". Jak nauczyć się stawiać granice teściom i rodzicom. Psycholog wyjaśnia
Fot. 123RF

Dlaczego wszyscy się wtrącają? Radzą, wtykają nos, nie dają nam żyć po swojemu. To pytanie bumerang na forach internetowych. Jak sobie radzić ze wścibskimi krewnymi?

Co robić, gdy ktoś wtrąca się w twoje życie?

"Ratunku! Matka rozpieszcza moje dziecko. Pomocy! Teściowa dyktuje mi, jak rozwieszać firanki. Szwagierka wciąż udziela rad, ojciec złośliwie komentuje mój związek. Błagam, poradźcie, co mam robić?!!!"

Najlepiej usiądź w fotelu i ochłoń trochę. Nic strasznego się nie dzieje. Fakt, że ludzie, którzy uważają się za naszych bliskich, wtrącają się do naszego życia, jest zupełnie naturalny. Oczywiście, mogłabyś sięgnąć po poradnik typu „Toksyczni rodzice” lub „Wredni ludzie”. Zdobyły niebywałą popularność, bo uwalniają nas od poczucia winy za nieudane stosunki z innymi. To tamci są wredni, trujący i winni, ponieważ narzucają się z radami, chcą mieć na nas wpływ i odebrać nam niezależność. Prawdziwe potwory. Prawda wygląda jednak tak, że nikt z nas nie jest idealny. Inni bywają wścibscy, zazdrośni, dominujący. My – przeczuleni na punkcie własnej wolności i upierający się przy swoich racjach.

Tym, co najbardziej szkodzi naszym związkom, nie są wady innych ludzi, lecz nieumiejętność współpracy i chęć stawiania ich do kąta. Najchętniej zobaczylibyśmy w nim rodziców.

Czy istnieją granice, które możemy wyznaczyć teściom i rodzicom?

Teściowa może lubić kontrolować otoczenie, matka narzekać, a ojciec się kłócić, ale – jak przypomina psycholog społeczny, dr Marcin Florkowski z Uniwersytetu Zielonogórskiego – rodzina to system naczyń połączonych. – Każdy jego element robi to, na co inne mu pozwalają – mówi psycholog. – Znam ojca, któremu dwie córki wchodzą na głowę. Ktoś mógłby powiedzieć: okropne dzieci. To prawda, zachowują się nieznośnie, ale krzyczą i pyskują, bo ojciec to aprobuje. Do kłótni potrzeba co najmniej dwojga, podobnie do wtrącania się czy narzucania z radami niezbędne są dwie strony. Kluczem do sytuacji jest reakcja. Najczęściej od lat taka sama: ofukiwanie żalącej się mamy, oburzanie się i obruszanie na nieproszone „Powinnaś…”, robienie wymówek: „Chyba rozumiesz, że nie będę ci się spowiadać, zajmij się sobą i daj mi żyć, myślisz, że nie umiem przewinąć dziecka, jesteś nienowoczesna i narzucasz mi chore, przestarzałe standardy…”, i tak dalej. Albo zaciskanie zębów i niby-godzenie się z sytuacją, a potem skargi na ciężki los: „Dlaczego ja mam takich rodziców, czemu nie umieją zrozumieć? Kocham ich, ale przecież muszą wiedzieć, że są granice wtrącania się, których nie powinni przekraczać…”. Ale czy rzeczywiście są takie granice? Jak mówi dr Florkowski, przebiegają one tam, gdzie je wyznaczymy. – Nie ma prawideł, które by określały, gdzie powinny się znajdować. Granice się negocjuje – tłumaczy.

Psycholog Agata Wilska z Centrum Rozwoju „Holis” dodaje:

Właśnie oczekiwanie, że rodzic będzie wiedział, gdzie leżą granice naszej odrębności, zdradza dziecinną postawę. To prawda, że jesteś sporo młodsza niż mama czy teściowa, jednak jesteś też dorosła. Nie czekaj, aż inni powiedzą ci, dokąd sięga twoje terytorium.

Doradza komunikację wprost: – Tym zajmiemy się sami, mamo, traktujemy to jako coś bardzo prywatnego, tylko naszego. Wiesz, chyba potrafię sobie z tym poradzić. W razie czego poproszę cię o radę.

– Gdyby teściowa chciała pouczać mnie, jak kąpać dziecko, roześmiałbym się, a nie traktował jej uwagi jak krzyż pański – mówi dr Marcin Florkowski, prywatnie mąż i ojciec. – To, że ktoś narzuca się ze wskazówkami, to nie dramat. Można uśmiechnąć się i powiedzieć: „W porządku, mamo, dobrze to umiem, możesz mi zaufać”. Albo: „Dziękuję, masz więcej doświadczenia, skorzystam z tej rady”. Pretensjami tuszujemy niepewność, to ona wywołuje nerwową reakcję. Jakbyśmy chcieli ukryć nasze felery i brak umiejętności pod marudzeniem i wymówkami.

 

 

Jak reagować na uwagi i "dobre rady" rodziców i teściów?

Rada, której udzieliliśmy ci na początku: usiądź w fotelu i ochłoń, jest najzupełniej serio. Chwila spokoju jest potrzebna, jeśli ktoś cię wyprowadza z równowagi wtrącaniem się czy niechcianymi komentarzami. Psychologowie dodają, by odczucie złości w takiej sytuacji traktować jako sygnał, ale nie do ataku, lecz do rozwiązania problemu. Nie jesteś ofiarą, nie zostałaś perfidnie zaatakowana. Odczytaj gniew jak informację: „Gdzieś tu przebiega granica mojej prywatności. Nie oznaczyłam jej, więc ktoś ją naruszył”. Mama czy teść wdepnęli na twoje terytorium, po pierwsze, z przyzwyczajenia, a po drugie – bo nie ma płotu. Wejdź na chwilę w ich buty, pomyśl o nich nie jak o natrętach, lecz bliskich, którzy skracają sobie do ciebie drogę, idąc na przełaj.

Zamiast koncentrować się na zachowaniu, które uważamy za wścibskie czy toksyczne, lepiej myśleć o problemie, który mamy rozwiązać.

Chcemy się dogadać i chcemy chronić swoją prywatność. Zasada jest prosta: pretensje zamień w prośby – radzi dr Florkowski. „Tato, czy mógłbyś pukać, zanim do nas wejdziesz? Proszę cię, bo czuję się trochę skrępowana, jakbym nie miała prywatnego miejsca w domu”. „Proszę cię, mamo, nie radź mi, bo czuję się, jakbym była dzieckiem, a to dla mnie nieprzyjemne”. Powiedz raczej mniej niż więcej, nie rób dygresji (a, bo ty znowu), nie rozwódź się nad sytuacją.

Jak mówi Marcin Florkowski, kluczem do „intruzów” tłoczących się na naszym terytorium jest poczucie humoru. Zawołaj, że ogłaszasz czerwony alarm, bo naruszono twoją strefę, zareaguj z humorem, a nie z wrogością na docinki. A przede wszystkim naucz się miło przerywać rozmowy, na które nie masz ochoty. Może tak, jak byś powiedziała do obcych, na których ci zależy? „Chętnie bym pogadała, ale jestem wykończona. Napijmy się jutro razem kawy, OK?”.

 

 

Jak stawiać granice, mieszkając z rodzicami lub teściami?

  • Oczekiwanie, że będziesz mieszkać u kogoś i pozostaniesz niezależna, jest nieracjonalne. Skutkiem niezależności finansowej jest samodzielność, a niezależności emocjonalnej – oddalenie i ochłodzenie kontaktów.
  • Nie da się mieszkać u rodziców jak w hotelu i traktować ich jak natrętów. W hotelu warunki ustala właściciel, nie gość, prawda? Jeśli narzuca nam zasady nie do przyjęcia, pakujemy się. W rodzinie jest tak samo. Możemy się dopasować i stworzyć rodzaj równowagi albo wyprowadzić.
  • Jeśli ktoś uparcie wtrąca się w twoje sprawy, stosuj metodę zdartej płyty i powtarzaj: kocham/lubię cię i cenię, ale z moimi sprawami wolę poradzić sobie sama, tak będzie zdrowiej.
  • Jeżeli teściowa (teść, mama) obraża się, że nie przyjmujesz jej rad, czekaj, aż jej przejdzie, i spokojnie zajmuj się swoimi sprawami. Jeśli inni członkowie rodziny interweniują u ciebie, powiedz spokojnie: bardzo mamę cenię, ale nie mogę się stosować do wszystkich jej rad. Nic nie poradzę na to, że się mama obraża.
  • Dogaduj się zamiast walczyć. Wyjaśniaj zamiast osądzać. Pamiętaj, że jesteście częścią rodziny – układu naczyń połączonych, jak mówią psychologowie. Każdy jego element jest ważny i powinien funkcjonować dla dobra całości. Brak tej świadomości powoduje, że członkowie rodziny zamiast współpracować, dążą do dominacji i ze sobą rywalizują.
  • A jeśli ktoś ciebie krytykuje, obwinia lub robi złośliwe przytyki? Nie daj się wciągnąć w kłótnię. Powiedz: nie uda się nam dogadać, jeśli będziesz mnie obrażać. I wyjdź. Pamiętaj też, że narastanie konfliktów jest sygnałem do wyprowadzki. Psychologowie zbadali, że wielu rodziców dorosłych dzieci nieświadomie wywołuje kłótnie i podsyca spory, żeby zmotywować młodych do samodzielności.
Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również