Kultura

Sylwia Chutnik o ulubionych książkach: "Żadnego pompatycznego "ą", "ę", tylko proste życie"

Sylwia Chutnik o ulubionych książkach: "Żadnego pompatycznego "ą", "ę", tylko proste życie"
Fot. Marcin Łobaczewski, Emilia Oksentowicz

#Książkorys to cykl, w którym pisarki i pisarze opowiadają o literaturze, która miała wpływ na ich życie i twórczość. Kształtowała jako ludzi, wzruszała, pomagała w procesie twórczym i inspirowała do własnych poszukiwań. Poznajcie osobiste wybory książek Sylwii Chutnik, autorki powieści "Tyłem do kierunku jazdy", "Cwaniary", "Dzidzia" czy "Jolanta". 

1. „Własny pokój”, Virginia Woolf 

„To esej, który został napisany i wydany ponad 100 lat temu. Poznałam go pod koniec lat 90. W moim życiu był to czas wielu lektur, głównie feministycznych. Kończyłam naukę w liceum, zdawałam na studia w kierunkach Kulturoznawstwo i Gender studies. Już wtedy bardzo interesowałam się prawami człowieka, a przede wszystkim prawami kobiet. Szukałam wszystkich tekstów o tej tematyce, które były dostępne na rynku – nie tylko polskie tłumaczenia, ale także te zagraniczne, które mogłam zdobyć. „Własny pokój” Virginii Woolf był dla mnie fantastycznym podsumowaniem rzeczy, o których zawsze myślałam, ale nie potrafiłam wtedy ubrać w słowa. Według Woolf, kobiecie do pełnego poczucia wolności potrzebny jest tytułowy „własny pokój”, rozumiany zarówno jako przestrzeń do tworzenia, jak i przestrzeń w głowie – przestrzeń wolności i niezależności. Jednak co ważne, do tej niezależności potrzebne są także pieniądze. W naszej kulturze często jest tak, że o finansach nie chce się rozmawiać, a już zwłaszcza kobiety mają z tym problem. Socjalizowane i wychowywane są do tego, aby być skromnymi i dziękować całując po rękach, że ktoś okazał zainteresowanie ich twórczością – jeszcze miałby im za to zapłacić? Temat pieniędzy był także ważnym elementem mojego dojrzewania, ponieważ pochodzę z raczej biednego domu. Zastanawiałam się wtedy, jak pewnie wiele osób w wieku nastoletnim, kim będę w przyszłości. Czy osobą, która zarabia pieniądze czy tą, która robi to, co chce? Oczywiście wybrałam to drugie (śmiech). Na dobre i na złe”!

 

wlasny-pokoj-trzy-gwinee-b-iext109748143
Virginia Woolf „Własny pokój”
mat. prasowe

2. „Kometa nad Doliną Muminków”, Tove Jansson 

„Właściwie mogłabym wymienić każdy tytuł z tej serii, ale to właśnie „Kometa” wprawiła mnie w niezwykły nastrój. Pamiętam też polski film animowany na podstawie tej książki oraz wcześniejsze wydania „Naszej Księgarni” tej opowieści. Zawsze uważałam, że Muminki nie są tylko dla dzieci. Po latach przeczytałam bardzo ciekawe analizy dotyczące właśnie tej książki, które mówiły, że „Kometa nad Doliną Muminków” to tak naprawdę historia świata po drugiej wojnie światowej. Opowieść w której kometa (wojna), pojawia się na horyzoncie i niszczy ówczesny porządek świata, codzienność, które trzeba powoli odbudowywać. To bardzo piękne, symboliczne nazwanie tych wszystkich trudnych emocji i uczuć, o których czytałam później w książkach historycznych”.

2
Tove Jansson „Kometa nad Doliną Muminków”
mat. prasowe

3. „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego”, Miron Białoszewski 

Białoszewski to autor, którego kocham miłością nieskończenie wielką – zarówno jego prozę, poezję, a także dzienniki. W „Pamiętniku” to, co mnie zachwyciło to oczywiście język, ale także zwrócenie uwagi na sytuację osób cywilnych w trakcie Powstania Warszawskiego. Pokazanie realiów codzienności takich, jak mieszkanie w schronach i piwnicach, zdobywanie wody, przemieszczanie się po mieście czy strach o najbliższych. Miron Białoszewski dał mi wiele odwagi do pisania językiem zwykłym, mówionym, codziennym, ktoś mógłby powiedzieć, że kolokwialnym. To jest coś, co jest mi bardzo bliskie, taka proza rozgadana. Białoszewski był w tym mistrzem”.

 

a17923b32a63f59720a8318951ca4cf1
Miron Białoszewski „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego”
mat. prasowe

4.  „Lubiewo”, Michał Witkowski

„Kolejna książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie to „Lubiewo” Witkowskiego. Nie tylko ze względu na język codzienności oraz fantastyczne poczucie humoru, które bazuje na tych językowych fikołkach (Dorota Masłowska również je praktykuje i jest tym świetna). Michał Witkowski pokazał świat osób nieheteronormatywnych w PRL-u i później. Przebił tym samym mur, który nie wiadomo dlaczego był w polskiej literaturze. Wątki queerowe były już obecne w innych książkach, tych wcześniejszych. Jednak zawsze przykryte jakimś płaszczem, niedomówione, a Michał Witkowski zrobił z nich prawdziwe dzieło sztuki. Podobnie jak Białoszewski, Witkowski nauczył mnie odwagi i przekonania, że wszystko może być tematem w literaturze i wszystko może być do opowiedzenia – właśnie językiem literackim”.

396926-352x500
Michał Witkowski, „Lubiewo”
mat. prasowe

5. „Jestem baba”, Anna Świrszczyńska

Annę Świrszczyńską poznałam przez tom „Budowałam barykady”. To wiersze o Powstaniu Warszawskim. Natomiast tomik „Jestem baba” jest bardzo mocną, feministyczną poezją z połowy czasów PRL-u. Fantastycznie autoironiczną. Humor to jest coś, co bardzo cenię w literaturze i poezji. Żadnego pompatycznego „ą”, „ę”, tylko proste życie. I sam tytuł „Jestem baba” daje kobietom poczucie siły! Opowiada o ciele, o szarej codzienności, ale mówi też o sferze duchowej. Anna Świrszczyńska w swoich późniejszych wierszach jest jeszcze bliżej tego życia i to jest coś, co bardzo cenię w jej twórczości”.

157548-352x500
Anna Świrszczyńska „Jestem baba”
mat. prasowe

 

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również