Poznaj siebie

"Chwalił mnie, gdy go wyręczałam." Syndrom Wendy, czyli dlaczego zabiegamy o mężczyzn w typie Piotrusia Pana

"Chwalił mnie, gdy go wyręczałam." Syndrom Wendy, czyli dlaczego zabiegamy o mężczyzn w typie Piotrusia Pana
Fot. 123RF

Poświęcają się, są pomocne i wyrozumiałe, stawiają potrzeby partnera ponad swoje. Krótko mówiąc - biorą odpowiedzialność za mężczyznę, który niczym Piotruś Pan woli być wiecznym chłopcem i nie brać na siebie obowiązków. W psychologii taka postawa nazywana jest syndromem Wendy. O tym, jak wygląda codzienność opiekunki Piotrusia Pana opowiada 46-letnia Alicja.

Czym jest syndrom Wendy?

Syndrom Wendy u kobiet przejawia się całkowitym poświęceniem względem innych, co oznacza rezygnację i pomijanie swoich potrzeb. W obawie przed odrzuceniem osoby z syndromem Wendy są w stanie wiele zrobić, żeby zadowolić drugą osobę. Jest to szczególnie niezdrowy układ  w relacjach damsko-męskich. Kim są współczesne Wendy?

Alicja z pełnym przekonaniem określa się mianem współczesnej Wendy. Będąc w związku z partnerem o mały włos nie zatraciła siebie.

- Kiedy poznałam Krzyśka od razu pomyślałam o nim, że jest takim Piotrusiem Panem, którym trzeba się zaopiekować. Na początku nie widziałam zagrożeń z tego wynikających. On pochlebiał mi mówiąc "Co ja bym bez ciebie zrobił". I rzeczywiście, Krzysiek był tak nieporadny życiowo, że przejęłam rolę jego opiekunki, przyjaciółki, orędowniczki przez życie. Wieczny chłopiec, niedojrzały emocjonalnie, przy którym trzeba być zawsze, kiedy on tego potrzebuje. Wspierać, podnosić na duchu i doprowadzać za niego sprawy do końca. Na początku nic nie budziło moich obaw. Podobała mi się radość życia i spontaniczność Krzyśka. Czułam się potrzebna i zadowolona, że on świata poza mną nie widzi. Dawało mi to satysfakcję i pewność, że mnie nie opuści. Byłam gotowa wiele poświęcić, aby go zadowolić. Dodatkowo mój wrodzony perfekcjonizm i potrzeba kontroli sprawiały, że podobał mi się ten układ. Przynajmniej na początku...

Alicja jest typowym przykładem współczesnej Wendy. Ona podobnie jak bohaterka powieści autorstwa szkockiego powieściopisarza i dramaturga J.M. Barriego "Piotruś Pan" była pomocna, empatyczna i wyrozumiała. Realizowała potrzeby Piotrusia kosztem siebie. Poświęcała się dla niego, unieważniając i pomijając swoje potrzeby.

- Z czasem byłam zmęczona nieumiejętnością podejmowania decyzji i brakiem planów na przyszłość. Czułam coraz większy ciężar i odpowiedzialność. Nie miałam żadnego wsparcia od Krzyśka, w żadnej sytuacji. Zaczęło mnie to poważnie przytłaczać.

 

 

Syndrom Wendy: po czym rozpoznać, że problem nas dotyczy?

Mówiąc o syndromie Wendy, warto zwrócić uwagę na to, jakie sygnały powinny nas zaniepokoić.

Współczesne Wendy:

  • realizują potrzeby innych kosztem siebie,
  • unieważniają i pomijają siebie,
  • są w stanie wiele poświęcić, żeby zadowolić partnera,
  • zawsze są pomocne, empatyczne, wyrozumiałe,
  • poświęcają się dla innych,
  • biorą na siebie odpowiedzialność za innych,
  • wyręczają partnera w wielu obowiązków, które to on powinien wykonywać,
  • jako partnerka, przyjaciółka, matka chce zadowolić każdego,
  • nie lubi sytuacji konfliktowych,
  • unika konfrontacji,
  • woli się nie wychylać.

Skąd się bierze syndrom Wendy?

Eksperci podkreślają, że syndrom Wendy to nic innego jak schemat opuszczenia. Bojąc się porzucenia, rozwija się w nas schemat samopoświęcenia. 

Bliżej tematowi przyjrzał się psycholog Dan Kinley, który najpierw opisał syndrom Piotrusia Pana w książce "The Peter Pan Syndrom: Men Who Have Never Grown Up" (1983 r.), zaś rok później skupił się na syndromie Wendy.

Wendy nie rozumie, że można kogoś kochać tak po prostu. Dlatego przychodzi z pomocą, nawet jeszcze zanim ktoś o nią poprosi. Chce czuć się potrzebna i obawia się, że z czasem może być bezużyteczna.

Wendy to ktoś, kto ma niskie poczucie własnej wartości i wiele kompleksów.

 

 

Syndrom Wendy: zagrożenia

Osoby z syndromem Wendy poświęcając się i biorąc za każdym razem odpowiedzialność na swoje barki, mogą z czasem poczuć narastające zmęczenie i frustrację. Alicja przyznaje, że po jakimś czasie czuła się przytłoczona całą sytuacją.

- Żyłam z przekonaniem, że cała odpowiedzialność spoczywa na mnie. Kiedy czegoś nie dopilnowałam, chociaż należało to do Krzyśka, to ja obwiniałam siebie, a nie jego. Mój partner nawet się zbytnio nie przejmował problemem. Wolał się wycofać i odizolować. Tak było dla niego wygodnie. 

Będąc Wendy w związku robimy wszystko, żeby nie poczuć się odtrąconą. Za wszelką cenę chcemy zadowolić naszego Piotrusia Pana. Nasz lęk przed odrzuceniem jest tak silny, że jeszcze bardziej się staramy, zadowalamy i poświęcamy. Wszystko kosztem siebie. To z czasem rodzi gniew, niezadowolenie, frustrację. Do tego przychodzi osamotnienie, złość i przygnębienie. Taki przedłużający się stan może doprowadzić do depresji.

Jak poradzić sobie z syndromem Wendy?

Syndrom Wendy przekłada się na każdy obszar naszego życia. Relacje partnerskie, rodzinne i zawodowe. Warto zatem uświadomić sobie, że problem nas dotyczy. To już pierwszy krok do poradzenia sobie z syndromem Wendy. Warto wsłuchać się w swoje potrzeby, odpowiedzieć sobie na pytania, co mi nie pasuje w tym układzie i jak czuję się w tej relacji. Pomocne będą pytania:

  1. Dlaczego zaniedbujesz siebie na rzecz innych?
  2. Czy czujesz, że robisz to z powodu lęku przed odrzuceniem?
  3. Czy masz silną potrzebę kontroli?
  4. Czy branie odpowiedzialności jest dla ciebie męczące?
  5. Czy troszcząc się stale o innych rodzi się w tobie gniew, niezadowolenie czy frustracja?

Alicja przyznaje, że kiedy uświadomiła sobie, że syndrom Wendy jej dotyczy, poszukała pomocy.

- Podczas terapii przepracowywałam wiele spraw. Była to dla mnie długa droga, ale jakże pomocna. Dziś wiem, że można podchodzić do życia inaczej, nie zatracając w tym siebie. Buduję relację na innych fundamentach. W tym wszystkim w końcu ja też jestem ważna - mówi Alicja.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również