Historie osobiste

"Moja siostra chodzi do wróżki i niestety pod jej wpływem podejmuje ważne decyzje..."

"Moja siostra chodzi do wróżki i niestety pod jej wpływem podejmuje ważne decyzje..."
Moja siostra zaczęła podejmować życiowe decyzje pod wpływem wróżki
Fot. Agencja 123rf

Z nas dwóch to poważna Eliza uchodziła za tę rozsądną. Pilnie się uczyła, a wolny czas spędzała, ćwicząc grę na pianinie. Nie mam pojęcia, skąd jej się wzięło zamiłowanie do astrologii i tarota. Zaczęła chodzić do wróżki, kiedy jej małżeństwo pogrążyło się w kryzysie. Twierdziła, że jej to pomaga. W porządku, pomyślałam. Niektórym pomaga terapia, innym pójście na siłownię czy jogging, a jej rozmowa z wróżką.

Zmieniłam zdanie, gdy wieszczka-znachorka przepowiedziała jej rozpad małżeństwa, co wkrótce stało się faktem. Żaden profesjonalny terapeuta nie daje rad ani nie wyciąga wniosków za pacjenta. Bo może się stać to, co w przypadku Elizy. Zamiast zmierzyć się z kryzysem, moja siostra odpuściła sobie starania i pogodziła się z rozpadem małżeństwa. Dała sobie wmówić, że rozwód to jedyne wyjście.

Karty mówią jak żyć

Zamiast iść na kolejny sens, mogłaby wziąć urlop, gdzieś wyjechać, samodzielnie zastanowić się nad przyszłością.

– Nie spiesz się z decyzjami – prosiłam. – Dopiero co pozamykałaś sprawy związane z rozwodem. Ta wróżka tylko miesza ci w głowie…

– Nieprawda! Chodź ze mną, przekonasz się, że to profesjonalistka. Istne guru w świecie ezoteryki i wróżbiarstwa. Przyjeżdżają do niej ludzie z całej Polski!

– Czy ty siebie słyszysz? Skończyłaś politechnikę, a wierzysz w zabobony i jakieś czary?

– Jak tam chcesz. Ja ufam jej bardziej niż sobie. – Wzruszyła ramionami, a potem przeliczyła plik banknotów i wsunęła do portfela. Z dezaprobatą pokręciłam głową. Wyglądało na to, że pani wróżka ma dryg do biznesu. Nie spodziewałam się po Elizie aż takiej naiwności.

 

Inwestycje zapisane w gwiazdach?

– Mam pewien pomysł i muszę wiedzieć, czy los mi sprzyja – ciągnęła, nie zwracając uwagi na moje przytyki.

– Jaki znowu pomysł? Mało ci? Ta kobieta niszczy ci życie!

– Raczej otwiera mi oczy na bolesną prawdę. – Eliza spojrzała na mnie z wyrzutem.

W jej oczach lśniły łzy, więc zmieniłam temat. Rozwód był dla niej ciężkim przeżyciem. Na domiar złego musiała sprzedać dom, który wybudowała razem z mężem. Nie mogli się dogadać, kto w nim zostanie. Eliza uwielbiała ten dom. To było jej miejsce na ziemi. Urządzała wnętrza od piwnicę po dach. Sprowadzała misternie zdobione płytki z zagranicy, na podłogach kładła drogie, ręcznie tkane dywany. Własnymi rękami pieliła ogród i sadziła kwiaty. Czasem wydawało mi się, że bardziej żal jej tego domu niż męża. Niestety mój były szwagier nie miał zamiaru zostawiać Elizie nieruchomości. Mimo obietnic, że spłaci go co do grosza. Prawdę mówiąc, nie wiem, skąd wzięłaby na to środki. Może i dobrze, że sprzedali posiadłość i podzielili się pieniędzmi.

Eliza na razie mieszkała u naszych rodziców, ale zaczęła już szukać nowego lokum. Rzecz jasna, konsultując to z wróżką. Bolał mnie fakt, że powierza swój los w ręce szarlatanki, a jednocześnie sama nie potrafiłam udzielić jej wsparcia. Nie wystarczyła jej rozmowa, poklepanie po plecach. Potrzebowała kogoś, kto pokieruje jej życiem. Kto zdejmie z niej odpowiedzialność za dokonywane wybory. Bo skoro nasz los zależy od ustawienia gwiazd, nie musimy mieć do siebie pretensji za tę czy inną decyzję.

 

Zaskakująca decyzja

– Kupuję dom! – oznajmiła mi niedługo potem. – Jest w nim dobra energia.

– Wcześniej mówiłaś, że stać cię tylko na kupno mieszkania – zauważyłam.

Eliza szukała kawalerki w nowych apartamentowcach. Skąd ta zmiana? Łatwo się domyślić.

– Cena jest bardzo atrakcyjna. Chodź, pojedziemy go zobaczyć! – Pomachała mi przed oczami kluczykami od auta i ruszyła do drzwi.

Kiedy zjechałyśmy z głównej drogi w leśny dukt, moje złe przeczucia się nasiliły. Dom był położony za miastem, pomiędzy laskiem a pasem nieużytków. Gdy Eliza włożyła klucz do zamka i z trudem go przekręciła, bałam się, że chałupa zaraz się rozsypie. W środku nie było lepiej.

– To ruina! – jęknęłam. – Tylko nie mów, że podpisałaś już umowę…

– Oczywiście, że podpisałam. Miałam czekać, aż ktoś mi go sprzątnie sprzed nosa?

– Żartujesz? Nikt o zdrowych zmysłach by tego nie kupił. A już szczególnie ta twoja wyrocznia – próbowałam tłumaczyć, ale moja siostra była całkowicie zaślepiona.

– Przyjechała tu razem ze mną, za co jestem jej niewymownie wdzięczna – opowiadała podekscytowana. – Zapewniła mnie, że w domu jest dobra energia, że będę tu szczęśliwa. Nie rozumiesz, że po tym wszystkim nie zależy mi na luksusach, tylko na spokoju?

– Rozumiem. Po prostu się o ciebie martwię. Utopisz w tym domu mnóstwo pieniędzy. Naprawdę jest tego wart?

– Tak! – Eliza nie wahała się ani sekundy.

 

Zagubiona i samotna

Tak jak powiedziała, ufała kobiecie ze szklaną kulą bardziej niż sobie, bardziej niż mnie. Powinna być ostrożniejsza. Z drugiej strony widziałam, jak bardzo cieszy ją zakup domu, i nie chciałam jej tej radości odbierać. Tyle przeszła w ostatnim czasie.

– Chcę zacząć wszystko od nowa – stwierdziła, z czułością dotykając ściany, z której płatami odpadał tynk.

– Skoro tak mówisz. Obiecaj mi tylko, że ograniczysz wizyty u wróżki. Pamiętaj, twoje życie zależy od ciebie i tylko od ciebie. – Podeszłam do siostry i chwyciłam jej rękę.

Spojrzała na mnie nieobecnym wzrokiem.

– Czasami mam wrażenie, że jestem tylko pionkiem w jakieś nieludzkiej grze – westchnęła. Zaskoczyła mnie tym intymnym wyznaniem. – A najgorsze jest to, że ciągle przegrywam.

– Nieprawda. Jesteś wartościową kobietą. Masz dobre wykształcenie, świetną pracę, przyjaciół… – wyliczałam.

Nie wyglądała na przekonaną. Dopiero wtedy dostrzegłam, jak bardzo jest zagubiona. A przecież zawsze twardo stąpała po ziemi. Wytyczała sobie cele i dążyła do ich realizacji. To ona była moją inspiracją, kiedy opuszczała mnie motywacja.

– Cóż, każdy ma jakiegoś bzika. – Roześmiała się i wytarła wierzchem dłoni płynącą po policzku łzę. – Ja mam wróżkę i jej prawdomówne karty.

Też się uśmiechnęłam. W końcu jest dorosłą kobietą, a to jest jej życie, nie moje. Nie mogę decydować za nią. Jak ta nieszczęsna wróżka. Nadal bardzo się o nią martwię, zarazem dostrzegam pozytywne strony obecnej sytuacji. Elizę pochłonie remont. Dopieszczanie nowego gniazda zajmie jej myśli, wyznaczy konkretne cele do samodzielnej realizacji. Bez wróżki. No chyba że będzie z nią ustalać każdy detal wystroju. Oby nie. Oby ta przeprowadzka wyszła jej na dobre. Czas pokaże.

Więcej na twojstyl.pl

Zobacz również